- Córka miała duszności, a on kazał wracać do domu i iść rano do lekarza rodzinnego. Ten stwierdził, że był to kaszel krtaniowy. Moje dziecko mogło się udusić - opowiada.
Pacjentka nie miała dowodu ubezpieczenia. Lekarz poprosił o podanie numeru PESEL dziecka.
- Podałam kartkę z odręczną notatką. Nie przyjął jej twierdząc, że nie jest to wiarygodna informacja - oburza się pacjentka. - Nie pomogły tłumaczenia, że zgodnie z prawem mam 7 dni na dostarczenie dowodu ubezpieczenia. Najwidoczniej naszą wizytą przeszkodziliśmy lekarzowi we śnie.
Sprawą zajmie się dyrekcja szpitala. - Najpierw chcemy porozmawiać z lekarzem, a następnie zdecydujemy co z tą sprawą zrobić - mówi Ewa Wichłacz, rzecznik prasowy bytowskiego szpitala.
Pacjentka nie wyklucza, że wytoczy proces z powództwa cywilnego. - Jeszcze się nad tym zastanawiam - zaznacza.
Pijany lekarz w szpitalu
To nie pierwsza skarga na bytowski szpital. We wrześniu 2010 roku inna kobieta zgłosiła się na oddział położniczy. Po porodzie dziecko było blade i miało problemy z oddychaniem. Mimo natychmiastowej reanimacji, nie dało się go uratować. Małżeństwo oskarżyło szpital o zaniedbania.
Kolejny przypadek miał miejsce w kwietniu ubiegłego roku. Pacjent trafił na oddział wewnętrzny bytowskiego szpitala. Podczas pobytu zasłabł i następnego dnia zmarł w szpitalu w Kościerzynie. W tym przypadku także rodzina oskarżyła bytowską przychodnię o zaniedbania.
O dokładnych okolicznościach tej sprawy i aspektach prawnych przeczytasz w środę 2.11 w Dzienniku Bałtyckim.
Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?