Lekarze przyjmujący w prywatnych gabinetach przy ul. Wielkopolskiej próbują zaszachować władze gminy Miastko. Żądają wykonania podjazdu dla niepełnosprawnych. Gmina odmawia przeprowadzenia robót na własny koszt, bo nie ma nawet połowy udziałów w tym budynku. Oczekiwałaby działań ze strony wspólnoty, ale i tu nie ma zgody, bo tylko lekarzom zależy na wykonaniu podjazdu. Szeregowy mieszkaniec nie chce na taki cel wydawać pieniędzy. Lekarze grożą więc wyprowadzką z budynku.
- Od 2015 roku 7,5 tysiąca mieszkańców nie będzie miało opieki lekarskiej - ostrzega doktor Jacek Sokołowski. - Od tamtego roku nie będziemy mogli funkcjonować w gabinetach, do których niepełnosprawni mają utrudniony dostęp. W związku z tym zamkniemy je.
Przy ul. Wielkopolskiej są cztery gabinety lekarskie. Pomieszczenia wynajmowane przez lekarzy są własnością gminy. Największy udział w tej wspólnocie mają jednak osoby prywatne, posiadające mieszkania. Lekarz rozumieją, że one nie są zainteresowane finansowaniem budowy podjazdu. Liczą, że gmina weźmie cały ten ciężar na siebie.
- Obowiązkiem gminy jest wspieranie służby zdrowia - zaznacza doktor Sokołowski. - Jeśli nie chcą tego robić, to znaczy, że lekceważą swoich mieszkańców, wyborców. Tyle na ten temat.
Władze gminy przyznają, że pełne sfinansowanie podjazdu będzie niezwykle trudne.
- Mamy tylko część udziałów, nawet nie połowę, w tej wspólnocie. Decyzja o sfinansowaniu budowy należy więc do wszystkich lokatorów - mówi wiceburmistrz Tomasz Zielonka.
Władze samorządowe, po otrzymaniu petycji od lekarzy, przekazały ją Zarządowi Mienia Komunalnego, które reprezentuje samorząd w tym budynku.
Lekarze z Miastka też zawiążą spółkę
- Sprawa przypomina węzeł gordyjski - przyznaje Jerzy Dolny, dyrektor ZMK. - Sfinansowanie podjazdu z pieniędzy wspólnoty nie byłoby zasadne. To dla mnie jasne. Z drugiej strony gmina jest mniejszościowym udziałowcem, ale w wybudowaniu podjazdu ma jakiś interes, bo dotyczy to jednak gabinetów lekarskich, których nie wypadałoby likwidować. Moim zdaniem najbardziej zasadne byłoby zaproponowanie lekarzom innych lokali, albo zwrócenie się do nich o partycypowanie w kosztach budowy. Przecież może zdarzyć się tak, że lekarze odejdą, a my wydamy pieniądze i zostaniemy z tym podjazdem.
Na to medycy nie chcą się zgodzić. Żądają pokrycia 100 proc. kosztów przez gminę. W tej sytuacji Dolny jedyną szansę widzi w zwróceniu się do Rady Gminy o wyasygnowanie pieniędzy.
- Trzeba sprawdzić czy istnieją formalno-prawne możliwości stuprocentowego finansowania przez gminę, w sytuacji gdy jest tylko mniejszościowym udziałowcem w wspólnocie. Prawnicy musieliby się na ten temat wypowiedzieć - mówi Tomasz Borowski, przewodniczący Rady Miejskiej. - Nie ulega wątpliwości, że brak podjazdu w pewnym momencie zdyskwalifikuje funkcjonowanie tych zakładów. To pewien problem, nad którym trzeba się zastanowić.
Według Borowskiego jednym z możliwych rozwiązań jest.. wyeliminowanie gabinetów lekarskich. - Rada będzie musiała odpowiedzieć sobie na pytanie czy niepubliczne zakłady opieki zdrowotnej mają w tamtym miejscu funkcjonować. Najpierw jednak urząd będzie musiał sprawdzić wszelkie możliwości, rozstrzygnąć wszelkie wątpliwości i zaproponować rozwiązania - podkreśla szef rady. - My możemy jedynie podjąć decyzję o przeznaczeniu pieniędzy, a burmistrz i jego urzędnicy muszą ustalić sposób rozwiązania tego problemu - zaznacza.
Co na to Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych? Przeczytasz w piątek 14.10 w Dzienniku Powiatu Bytowskiego.
Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?