Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Szpital na Zaspie odrzuca ofertę pomorskiego NFZ na karetkę

Jolanta Gromadzka-Anzelewicz
Ta karetka ratuje życie najmniejszym pacjentom z całego Pomorza
Ta karetka ratuje życie najmniejszym pacjentom z całego Pomorza
Dyrektor Szpitala Specjalistycznego na gdańskiej Zaspie alarmuje wojewodę - jedyna na Pomorzu karetka "N", zapewniająca bezpieczny transport noworodkom i niemowlętom w stanie zagrożenia życia, lada dzień będzie zmuszona zaprzestać działalności.

**Przeczytaj także:

Okulistom puściły nerwy. Nie ma gdzie przyjmować pacjentów

**
Już trzeci miesiąc szpital ze swoich środków opłaca dyżury ratowniczego zespołu, kupuje benzynę, uzupełnia wyposażenie karetki, m. in. w leki i gazy medyczne, ponieważ nie ma finansowania z pomorskiego NFZ. Fundusz jest co prawda zobligowany do zapłaty za wszystkie procedury ratujące życie, ale w myśl obowiązującego prawa może z tym zwlekać nawet do grudnia. Tymczasem szpital nie jest w stanie dłużej kredytować karetki "N".

O dramatycznej sytuacji karetki "N" już 21 lutego br. zawiadomiła wojewodę odpowiedzialnego za ratownictwo medyczne na Pomorzu dr Alina Bielawska-Sowa, wojewódzki konsultant w dziedzinie neonatologii. Kopie jej wystąpienia trafiły na biurka - marszałka Mieczysława Struka i wicemarszałek Hanny Zych-Cisoń, prezesa NFZ, konsultantów krajowych ds. pediatrii oraz neonatologii. Dzień później Krystyna Grzenia, dyrektor szpitala na Zaspie, apele z prośbą o interwencję wysłała dodatkowo do Ministerstwa Zdrowia. Niestety, odpowiedzi się nie doczekała.

W ostatni piątek adresatem kolejnego już pisma został Roman Zaborowski. Dyrektor Grzenia ma jeszcze nadzieję, że nie będzie musiała zawiesić pracy karetki "N", gdy wojewoda lub powołana przez niego Pomorska Rada ds. Ochrony Zdrowia podejmą się mediacji w sprawie pieniędzy na jej funkcjonowanie. Chodzi o tzw. ryczałt dobowy. Pomorski NFZ proponuje kwotę 3270 zł, szpital żąda 4500 zł.

- Nie ustąpimy, bo proponowana przez nas stawka na karetkę "N" wyliczona jest w oparciu o realne koszty - tłumaczy dyrektor Grzenia. Od lat karetka "N" przynosi szpitalowi finansowe straty. Tylko w ubiegłym roku, przy ryczałcie 3250 zł za dobę, sięgnęły one 400 tys. zł.

O zwiększenie finansowania karetki "N" do poziomu realnych kosztów szpital na Zaspie zabiega od wielu lat, a od października ub. roku już bardzo intensywnie.
- Do tej pory godziliśmy się na dyktat funduszu, bo mieliśmy z czego dokładać do noworodkowej karetki, w tym roku budżet szpitala się zmniejszył, więc nie mamy na to szans - podkreśla dyrektor Grzenia. Jej zdaniem, najdziwniejsze jest to, że karetka "N" na Pomorzu ma najniższą stawkę w kraju. Na dodatek w większości województw na pomoc noworodkom w skrajnie ciężkich stanach jeżdżą dwie, a nawet trzy karetki. - Dla porównania - najbardziej zbliżone do nas pod względem obszaru i ludności województwo kujawsko-pomorskie obsługują dwie karetki, co na dobę kosztuje fundusz 6 tys. zł. Podkarpackie - 6117 zł. Za dwie "N-ki" w o połowę mniejszym województwie lubuskim NFZ płaci 5660 zł. Na Pomorzu doskonale poradzi sobie jedna karetka, pod warunkiem że będzie rzetelnie finansowana. Tymczasem pomorski NFZ zasłania się brakiem pieniędzy.

- Przy tej mizerii finansowej nie jestem w stanie przeznaczyć na karetkę "N" więcej pieniędzy - tłumaczy Barbara Kawińska, p.o. dyrektor oddziału NFZ w Gdańsku. - Za każdy uzasadniony wyjazd karetki będziemy płacić oddzielnie jak za procedury ratujące życie. Problem tylko - kiedy.

Wojewoda Roman Zaborowski zapowiada, że jeszcze w poniedziałek będzie w tej sprawie interweniował.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto