Jestem zwyczajnym chłopakiem

Rozmowa z Norbim, który koncertował podczas Dni Ziemi Sztumskiej.

- Jak podobał ci się występ w Sztumie?

- Naprawdę super. Gramy około sto pięćdziesiąt koncertów rocznie i takich naprawdę świetnych zawsze jest kilkanaście. Myślę, że sztumski też zaliczymy to tych najbardziej udanych. Bo na koncercie wszystko zależy od publiczności. Ja zawsze powtarzam, że artysta może być lepszy, lub gorszy i to jest sprawa drugorzędna, bo liczy się publika, ja jestem tłem dla tych ludzi, którzy świetnie się bawią. To nie był wielki koncert, ale za to ludzie wspaniale reagowali, śpiewali ze mną, tańczyli.

- Nie wprawiły cię w konsternację przerwy w dostawie prądu, spowodowanego burzą?

- Nie, to było nawet wesołe. Takie rzeczy też tworzą klimat koncertu, tylko trzeba umieć je wykorzystać. Ja wiem, że są gwiazdy, które by się obraziły i przerwały występ. Ale ja nie mam wielkich wymagań: nie potrzebuję ochroniarzy, garderoby z kryształowymi lustrami, kosza owoców i szampana. Gram w każdych warunkach, jeśli tylko ludzie chcą słuchać i bawić się ze mną - to wystarczający warunek. A tutaj organizacja jest naprawdę super, napisz to koniecznie! Zapewnili mi warunki o wiele lepsze niż określone kontrakcie!

- Uchodzisz za idola nastolatek, tymczasem na dzisiejszym koncercie bawiły się całe rodziny. A po autograf przyszły fanki w różnym wieku.

- Ja jestem zwyczajnym chłopakiem, nie pozuję na gwiazdora, mam dystans do siebie. Myślę, że ludzie to widzą i za to mnie chyba lubią. Zresztą gram muzykę lekką, taneczną, przeplatam to żartami (głupimi, jak to ja) i to ma dobry odbiór.
- Jakie są twoje najbliższe artystyczne plany?

- Jak zwykle: muzyka taneczna. Inspiruje mnie disco, z lat swojej świetności; trochę klubowe rytmy, ale Krzysztof Krawczyk. Bo ojca przecież trzeba słuchać.

- Powiedz na koniec kilka słów specjalnie dla sztumskich fanów.
- Dałbym się tu zamknąć!