Basen w Mikołajkach znów pracuje!

Przypomnijmy. Dwaj młodzi mieszkańcy Mikołajek grozili pobiciem i wrzucili do basenu ratowników Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego czuwających nad bezpieczeństwem kąpiących się. Niezbędna była interwencja policji. Chuligani zostali ukarani mandatem karnym. Ratownicy zaś z obawy o swoje bezpieczeństwo zrezygnowali z pracy. Basen został bez nadzoru. W takich okolicznościach wójt podjął decyzję o zamknięciu kąpieliska do czasu zatrudnienia nowych ratowników.
- Obawiałem się tego, że po rezygnacji ratowników długo będę szukać zastępstwa, bo przecież trwa sezon letni, większość wodniaków znalazła już zatrudnienie - mówi Kazimierz Kulecki, wójt Mikołajek Pomorskich. - Do tego czasu należało spuścić wodę z basenu. Nie mogliśmy szafować bezpieczeństwem mieszkańców.
Niestety, każda taka operacja wiąże się z poważnymi kosztami. Przygotowanie basenu do ponownego napełnienia i uzdatnianie wody do kąpieli pochłania ponad 7 tysięcy złotych.
Odkażanie basenu przed napełnieniem go wodą i środki chemiczne zapobiegające rozwijaniu się drobnoustrojów w wodzie to warunek dopuszczenia kąpieliska do użytku - wyjaśnia wójt. - Ponieważ spuszczenie wody i ponowne napełnienie basenu nastąpiło z winy konkretnej osoby rozważamy obciążenie jej kosztami tej operacji. Nie widzę bowiem powodu dla którego koszty te mieliby pokryć mieszkańcy.
Kłopoty z dwoma krnąbrnymi, młodymi mikołajczanami skłoniły także policjantów do uważnego przyjrzenia się temu, co dzieje się w Mikołajkach.
- Obaj mieszkańcy są znani policji ze swych wybryków i byli już karani - wyjaśnia Katarzyna Kądziela, zastępca kierownika ogniwa prewencji Komendy Powiatowej Policji w Sztumie. - Po ostatnim incydencie zwiększyliśmy intensywność patroli w Mikołajkach. Mimo wszystko to jedna z najspokojniejszych gmin, bowiem od początku roku zanotowaliśmy tam zaledwie 74 zdarzenia, co daje średnio dwa w tygodniu. To naprawdę niewiele.
Mieszkańcy Mikołajek twierdzą, że gdyby nie zlikwidowano tutejszego posterunku policji to zdarzenia takie jak to z grożeniem i wrzuceniem ratowników do wody w ogóle nie miałyby miejsca. Odległość jaka dzieli Posterunek Policji w Starym Targu od Mikołajek Pomorskich potęguje wrażenie "opuszczenia".
- Zapewniam, że robimy wszystko co w naszej mocy, aby mieszkańcy byli bezpieczni i czuli naszą obecność - mówi K.Kądziela. - Jesteśmy dyspozycyjni. Wspomagamy Posterunek Policji w Starym Targu jeśli zachodzi taka potrzeba. Zwracamy się też z apelem do mieszkańców, aby informować policję o wszelkich przypadkach łamania prawa. Jesteśmy po to, by nieść pomoc w takich właśnie przypadkach. Dzwoniąc pod numery 112 i 997 można złożyć zawiadomienie. Dyżurny komendy zadysponuje najbliższy miejscu zdarzenia patrol policji. Nie bagatelizujemy żadnego wezwania.
Mieszkańcy Mikołajek Pomorskich mogą więc czuć się bezpieczni, tak przynajmniej wynika z deklaracji stróżów prawa. Policjanci zapewniają, że "będą widoczni". Samorząd zaś rozważa założenie monitoringu w drażliwych punktach miejscowości a nawet zawarcie umów z agencjami ochrony. Idą jednak za tym znaczne koszty i koncepcję tę trzeba dokładnie przygotować - po zamknięciu sezonu wakacyjnego, gdy radni gminni wrócą do pełnienia swoich obowiązków będą omawiać problematykę bezpieczeństwa podczas pracy w komisjach rady.