- Przystanek Historia jest wspaniałą okazją, by opowiedzieć Polakom historię. Będziemy czynić to poprzez edukację, promocję książek, ale nie tylko. Wchodzimy w nowe technologie. Właśnie w tym miejscu dzieci i młodzież, a także starsi będą poznawać historię wykorzystując do tego wirtualną rzeczywistość i sztuczną inteligencję - powiedział w trakcie otwarcia Centrum Edukacyjnego w Elblągu dr Paweł Warot, dyrektor oddziału Instytutu Pamięci Narodowej w Gdańsku.
Przybliżenie najnowszej historii - także ich miasta - elblążanom jest z pewnością szczytnym działaniem. Miasto to było przecież jednym z centrów robotniczych protestów w grudniu 1970 roku, a także ważnym ośrodkiem tworzącej się w 1980 roku "Solidarności". Uznając te wszystkie zasługi - sprawiedliwość oddać trzeba jednak również Sztumowi i ziemi sztumskiej, która, gdy o czynnej walce z komuną w Elblągu jeszcze nikt nie myślał, stanowiła wazny ośrodek zbrojnego oporu skierowanego przeciwko satelickiej, narzuconej przez sowiecką Rosję, władzy komunistycznej.
Ziemia sztumska była po II wojnie światowej jednym z głównych bastionów antykomunistycznego ruchu oporu na Pomorzu. To tu, przypomnijmy (pisaliśmy o tym wiele razy) działał m.in. ppor Zdzisław Badocha "Żelazny", podkomendny najsłynniejszego z Żołnierzy Wyklętych mjr. Zygmunta Szendzielarza "Łupaszki", dowódcy legendarnej 5. Wileńskiej Brygady Armii Krajowej. Obaj bohaterowie, jak zresztą wielu innych, do dzisiaj są "ulubionymi" przedmiotami agresji środowisk określających się jako "lewicowe i liberalne".
Ppor Badocha nie doczekał się dotąd, o czym także już kilkakrotnie pisaliśmy, godnego go grobu. Szczątków zabitego, w 1946 roku, przez bandytów z Urzędu Bezpieczeństwa bohatera dotąd nie udało się odnaleźć. Według informacji uzyskanych przez Instytut Pamięci Narodowej, "Żelazny" został pochowany przez ubeków w Sztumie. IPN zapowiada, że będzie szukał ciała bohatera do skutku. Najprawdopodobniej kolejna fazy poszukiwań rozpocznie się jeszcze w tym roku.
Ppor Badocha jest jednym z wielu bohaterów, często bezimiennych, walczących drugiej połowie lat 40. na ziemi sztumskiej z kukiełkami czerwonej Moskwy. Warto pochylić się nad dziejami ich wszystkich.
Warto sięgnąć także po nieco wcześniejsze karty z dziejów Powiśla - choćby dotyczące szlacheckich rodów stanowiących tu ostoję polskości - Donimirskich z Czernina i Sierakowskich z Waplewa Wielkiego.
Oba te rody, a także wielu innych mieszkańców ziemi sztumskiej, przez lata udowadniały, że hasło "Bóg, Honor, Ojczyzna" nie jest pustym dźwiękiem. Niektórzy zapłacili za to najwyższą cenę, ponosząc śmierć (nieraz w męczarniach) z rąk Niemców lub Rosjan.
Tak było choćby w przypadku Jana Hinca, przed II wojną światową kierownika polskiej szkoły podstawowej we wsi Piekło, jedynej takiej placówki w Wolnym Mieście Gdańsku. Jana Hinca aresztowano zaraz po ataku Niemców na Polskę, a potem bestialsko zamordowano.
Mniej dramatyczny fakt z dziejów regionu, ale fakt niemal kompletnie zapomniany, przypomniał ostatnio radny Łukasz Merchut z Prawa i Sprawiedliwości, pasjonat dziejów Waplewa Wielkiego. Historyk-amator zebrał i spisał wspomnienia mieszkanek wsi, które w 1978 roku obroniły figurę Matki Bożej, którą próbowali usunąć komunistyczni aparatczycy.
Wydarzeń, którymi można by zająć się w sztumskim Centrum Edukacyjnym Przystanek Historia jest o wiele więcej. My podaliśmy tylko przykłady. Teraz tylko trzeba takie Centrum powołać. Chyba nie tylko warto, ale wręcz trzeba to uczynić?
Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?