Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Boją się podpalacza

Redakcja
Pożar gospodarstwa w Waplewku widoczny był z odległości kilkuset metrów. Dym zasnuł całą okolicę
Pożar gospodarstwa w Waplewku widoczny był z odległości kilkuset metrów. Dym zasnuł całą okolicę archiwum
Tego samego wieczora ogień pojawił się w mieszkalnym domu i odległych o kilka kilometrów oborach gospodarza

Krótko przed godziną 21. wybuchł pożar w domu mieszkalnym na pograniczu wsi Kuksy i Morany w gminie Dzierzgoń. Wszyscy domownicy - dwoje małżonków, dwoje dzieci i babcia byli w domu, szykowali się do snu. Ogień pojawił się w jednym z pomieszczeń na parterze i szybko się rozprzestrzeniał. Kilka minut po wezwaniu na miejsce przybyli strażacy z jednostki OSP w Dzierzgoniu. Wkrótce dojechały jeszcze wozy bojowe ze Sztumu i Starego Targu. Strażacy w aparatach tlenowych weszli do zadymionego wnętrza, bo nie było pewności, czy w środku nikt nie pozostał. Na szczęście domownicy sami opuścili płonący dom.
Strażacy wynieśli na zewnątrz dwie butle gazowe z propanem-butanem, by zapobiec ich wybuchowi. Wezwano także policję oraz pogotowie ratunkowe. Niezbędna była interwencja służb medycznych, gdyż dwoje dzieci doznało silnego szoku. Policjanci byli potrzebni, bowiem od razu pojawiło się podejrzenie, że pożar nie był przypadkowy.
- Gdy szliśmy zobaczyć jak wygląda sytuacja u sąsiadów i spytać w czym moglibyśmy pomóc, mijaliśmy pijanego mężczyznę, który wcześniej odgrażał się i poszkodowanym i nam, że nas wszystkich spali - mówią mieszkańcy Moran, chcący pozostać anonimowi. - Teraz, gdy paliło się u tych ludzi, boimy się, czy ktoś z nas nie będzie następny.
W domu mieszkalnym, dzięki szybkiej akcji strażaków, spłonęło tylko jedno pomieszczenie. Resztę domu udało się uratować. Bezpośrednie szkody oszacowano na 10 tysięcy złotych, ale doprowadzenie domu do porządku będzie kosztować znacznie drożej.
Dwie godziny później, około godziny 23.3o wybuchł drugi pożar - gospodarstwa hodowlanego w Waplewku. Jego dzierżawcą jest właściciel domu, który dopiero co ugaszono.
- Jesteśmy pewni, że to było celowe podpalenie - wyjaśnia mł. bryg. Jacek Serocki, komendant powiatowy Państwowej Straży Pożarnej w Sztumie. - Wszystkie ślady zabezpieczone na miejscu zdarzenia, sposób, w jaki ogień się rozprzestrzeniał, potwierdzają nasze przypuszczenia. Udało się nam wyprowadzić z płonącej obory 40 sztuk bydła i 10 sztuk trzody chlewnej. Żadne zwierzę nie ucierpiało. Spłonęło za to 50 ton słomy i siana, dwie trzecie obory oraz część budynku magazynowego. Nadpaleniu uległa też stojąca w magazynie przyczepa ciągnikowa. Straty wynoszą około 100 tysięcy złotych.
Strażacy przez całą noc pracowali przy pogorzelisku. Rankiem wiatr rozdmuchał zarzewie i walka z ogniem rozpoczęła się od nowa. Dopiero po kilkunastu godzinach akcja się zakończyła.
Na miejscu obu pożarów policyjni technicy zabezpieczyli ślady, które mogą pomóc w ustaleniu przyczyny oraz sprawcy podpalenia. Wszystko wskazuje, że zrobila to ta sama osoba. Choć Kuksy i Waplewko leżą w innych gminach, dzieli je odległość około 4 kilometrów, bez problemu do pokonania przez dorosłego człowieka, i to przez las, gdzie można pozostać niezauważonym.
Policja prowadzi dochodzenie i na razie odmawia wszelkich informacji. Nikomu nie postawiono jeszcze zarzutów. Lecz mieszkańcy obu miejscowości żyją w strachu. Są przekonani, że znają podpalacza, groził już niejednemu.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że kluczowe będzie postępowanie poszkodowanego gospodarza, czy oskarży on konkretną osobę o podpalenie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sztum.naszemiasto.pl Nasze Miasto