Jak doszło do tego, że został Pan sołtysem w Moranach?
-
Właściwie przypadkiem. Pewnie duże znaczenie miało to, że wcześniej sołtysem była moja mama. Bardzo dużo jej pomagałem, załatawiałem już wcześniej różne sprawy. Dlatego wiedziałem dokładnie, na czym polega funkcja sołtysa.
Czy istnieje coś, co wyróżnia Morany od innych sołectw? Jakie są problemy, z którymi borykają się mieszkańcy?
-
Specyfiki żadnej nie ma. To typowo wiejskie sołectwo, gdzie ludzie pracują w rolnictwie. Choć nigdy nie było tu samodzielnego zakładu rolnego. Kiedyś wielu mieszkańców Moran pracowało w PGR Stanowo. Teraz jednak coraz trudniej utrzymać się z pracy na roli. Dlatego młodzi ludzie nie kwapią się do przejmowania gospodarstw rolnych po swoich rodzicach. Albo wyjeżdżają za granicę i nawet jeśli wrócą, to osiedlają się w miastach, albo szukają tam pracy i na wsi już nie pozostają.
Zdobył Pan popularność, zakładając własną stronę internetową Moran - w naszym regionie było to jedno z pierwszych sołectw, obecnych w sieci. Czy to procentuje?
- Na pewno nie do takiego stopnia, na jaki liczyłem. Owszem, zaraz po założeniu strony, kiedy jeszcze napisał o tym "Dziennik Bałtycki", liczba odsłon była całkiem spora. Teraz jest ich niestety o wiele mniej. Pewnie dlatego, że internet jest dziedziną ludzi młodych, a tych na wsi mieszka coraz mniej. Starszych o wiele trudniej namówić, by nauczyli się obsługi komputera i zaglądali do internetu.
9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?