Pokonanie maratonu jest wyzwaniem dla każdego biegacza. Ilu sztumian ma za sobą taki wyczyn? Okazało się, że to całkiem spora grupa, bo udało nam się doliczyć prawie 30 osób.
Jednym z pierwszych sztumskich maratończyków był Andrzej Powłoka. – Kiedyś redaktor Tomasz Hopfer, wielka telewizyjna osobowość, wymyślił akcję „Biegaj razem z nami” – wspomina. - Zachęcony tym, razem z kolegą Jurkiem Bzdęgą, znanym wówczas w Sztumie muzykiem, zaczęliśmy amatorsko uprawiać biegi. W 1979 roku w tygodniku studenckim „itd” przeczytałem, że organizowany jest w Warszawie bieg maratoński. Postanowiłem wziąć w nim udział. Aby dobrze się przygotować, szybkim truchtem pokonywałem drogę do pracy w Sztumskiej Fabryce Mebli w Sztumskim Polu i z powrotem. Reakcje otoczenia były różne. Nawet znacząco stukano się w czoło...
- Pojechałem sam do Warszawy - kontynuuje pan Andrzej. - Szukałem w stolicy noclegu, bo wcześniej go sobie nie zarezerwowałem. Zmęczony zawędrowałem nad Wisłę i w akcie desperacji poszedłem na jedną z przycumowanych barek. Zapytałem, czy mógłbym tam przenocować. I za parę groszy spędziłem noc, trochę obawiając się nowych znajomych, którzy za kołnierz nie wylewali.
- Nie sądziłem, że mogę na zawodach spotkać kogoś ze znajomych. To było zaskoczenie, gdy dopiero po powrocie do Sztumu dowiedziałem się, że udział w tym biegu brali Marian Pudełko i Witold Czyczyn. Niby małe miasto, a nie wiedzieliśmy, że przygotowujemy się do tej samej imprezy. Byłem najlepszy z grona sztumiaków. Szczególnie cieszyło mnie, że nie przegrałem z Marianem Pudełko, który studiował, może już wtedy skończył Akademię Wychowania Fizycznego, więc uważałem go niemal za zawodowca. Po 20 kilometrach miałem dobry czas – 1 godz. 15 minut, ale potem opadłem z sił... - kończy pan Andrzej.
Po powrocie do Sztumu zajął się popularyzowaniem biegania. Zorganizował w 1980 roku Bieg Zantyrowy, którego trasa prowadziła ze Sztumu do Białej Góry, a potem odwrotnie...
Więcej w maratonach nie startował. Często można go dziś spotkać, jak szusuje na wrotkach.
Dla Wiesława Horbaczewskiego, prowadzącego kiedyś w Sztumie zakład fotograficzny, obecnie mieszkańca Rotenburga, na początku bieganie miało służyć poprawie kondycji. Ale potem zaczęło znaczyć coś więcej. Startował w ub. roku w maratonie bremeńskim. W kategorii mężczyzn do lat 55 był 69. Startowało 4,5 tysięcy zawodników.
- Złapał mnie kryzys na 30 kilometrze i myślałem, że to mój ostatni maraton w życiu - wspominał.
LKS Zantyr wspólnie z naszą redakcją rozpoczyna akcję poszukiwania sztumskich maratończyków.
- Zbieraniem danych zajmuje się Bogdan Cebula i liczymy, że po tym artykule odezwą się jeszcze inni zawodnicy - mówi prezes Zantyra Ryszard Mazerski. - To, co już udało nam się ustalić, przeszło nasze oczekiwania. Nie sądziliśmy, że to tak pokaźne grono. Mamy zamiar założyć koło sztumskich maratończyków. Pierwszymi maratończykami byli: Andrzej Powłoka, Marian Pudełko i Witold Czyczyn. Wystartowali w I Maratonie Warszawskim w 1979 roku. Ale może ktoś ze Sztumu biegał na tym dystansie wcześniej?
Świątek w finale turnieju w Rzymie!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?