MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Czy przy LKS Zantyr powstanie Klub Maratończyka?

JANUSZ RYSZKOWSKI
Bogdan Cebula startował w pięciu maratonach, ale nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. FOT. PIOTR SZYMAŃSKI/ARCHIWUM
Bogdan Cebula startował w pięciu maratonach, ale nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. FOT. PIOTR SZYMAŃSKI/ARCHIWUM
Pokonanie maratonu jest wyzwaniem dla każdego biegacza. Ilu sztumian ma za sobą taki wyczyn? Okazało się, że to całkiem spora grupa, bo udało nam się doliczyć prawie 30 osób.

Pokonanie maratonu jest wyzwaniem dla każdego biegacza. Ilu sztumian ma za sobą taki wyczyn? Okazało się, że to całkiem spora grupa, bo udało nam się doliczyć prawie 30 osób.

Jednym z pierwszych sztumskich maratończyków był Andrzej Powłoka. – Kiedyś redaktor Tomasz Hopfer, wielka telewizyjna osobowość, wymyślił akcję „Biegaj razem z nami” – wspomina. - Zachęcony tym, razem z kolegą Jurkiem Bzdęgą, znanym wówczas w Sztumie muzykiem, zaczęliśmy amatorsko uprawiać biegi. W 1979 roku w tygodniku studenckim „itd” przeczytałem, że organizowany jest w Warszawie bieg maratoński. Postanowiłem wziąć w nim udział. Aby dobrze się przygotować, szybkim truchtem pokonywałem drogę do pracy w Sztumskiej Fabryce Mebli w Sztumskim Polu i z powrotem. Reakcje otoczenia były różne. Nawet znacząco stukano się w czoło...

- Pojechałem sam do Warszawy - kontynuuje pan Andrzej. - Szukałem w stolicy noclegu, bo wcześniej go sobie nie zarezerwowałem. Zmęczony zawędrowałem nad Wisłę i w akcie desperacji poszedłem na jedną z przycumowanych barek. Zapytałem, czy mógłbym tam przenocować. I za parę groszy spędziłem noc, trochę obawiając się nowych znajomych, którzy za kołnierz nie wylewali.

- Nie sądziłem, że mogę na zawodach spotkać kogoś ze znajomych. To było zaskoczenie, gdy dopiero po powrocie do Sztumu dowiedziałem się, że udział w tym biegu brali Marian Pudełko i Witold Czyczyn. Niby małe miasto, a nie wiedzieliśmy, że przygotowujemy się do tej samej imprezy. Byłem najlepszy z grona sztumiaków. Szczególnie cieszyło mnie, że nie przegrałem z Marianem Pudełko, który studiował, może już wtedy skończył Akademię Wychowania Fizycznego, więc uważałem go niemal za zawodowca. Po 20 kilometrach miałem dobry czas – 1 godz. 15 minut, ale potem opadłem z sił... - kończy pan Andrzej.
Po powrocie do Sztumu zajął się popularyzowaniem biegania. Zorganizował w 1980 roku Bieg Zantyrowy, którego trasa prowadziła ze Sztumu do Białej Góry, a potem odwrotnie...

Więcej w maratonach nie startował. Często można go dziś spotkać, jak szusuje na wrotkach.

Dla Wiesława Horbaczewskiego, prowadzącego kiedyś w Sztumie zakład fotograficzny, obecnie mieszkańca Rotenburga, na początku bieganie miało służyć poprawie kondycji. Ale potem zaczęło znaczyć coś więcej. Startował w ub. roku w maratonie bremeńskim. W kategorii mężczyzn do lat 55 był 69. Startowało 4,5 tysięcy zawodników.

- Złapał mnie kryzys na 30 kilometrze i myślałem, że to mój ostatni maraton w życiu - wspominał.

LKS Zantyr wspólnie z naszą redakcją rozpoczyna akcję poszukiwania sztumskich maratończyków.

- Zbieraniem danych zajmuje się Bogdan Cebula i liczymy, że po tym artykule odezwą się jeszcze inni zawodnicy - mówi prezes Zantyra Ryszard Mazerski. - To, co już udało nam się ustalić, przeszło nasze oczekiwania. Nie sądziliśmy, że to tak pokaźne grono. Mamy zamiar założyć koło sztumskich maratończyków. Pierwszymi maratończykami byli: Andrzej Powłoka, Marian Pudełko i Witold Czyczyn. Wystartowali w I Maratonie Warszawskim w 1979 roku. Ale może ktoś ze Sztumu biegał na tym dystansie wcześniej?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Świątek w finale turnieju w Rzymie!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sztum.naszemiasto.pl Nasze Miasto