Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Epidemie chorób zakaźnych nawiedzały region Powiśla - kapliczka w Sztumie pamiątką po zmarłych na cholerę

Piotr Piesik
Piotr Piesik
Kapliczka w pobliżu ronda Pod Dębami w Sztumie upamiętnia zmarłych na cholerę w XIX wieku mieszkańców
Kapliczka w pobliżu ronda Pod Dębami w Sztumie upamiętnia zmarłych na cholerę w XIX wieku mieszkańców Piotr Piesik
Pandemia koronawirusa przypomniała nam wszystkim, że choroby zakaźne pozostają wielkim zagrożeniem dla ludzi. W poprzednich stuleciach zarazy przynosiły nieraz prawdziwe hekatomby wśród ludności, tym bardziej że nieznane były skuteczne metody przeciwdziałania chorobom. Piotr Podlewski w interesującym cyklu "Penetracje wokół Sztumu" na Facebooku przypomina epidemię cholery jaka przeszła przez region powiślański w XIX wieku. Pamiątką po ofiarach tej epidemii pozostała charakterystyczna kapliczka w pobliżu ronda Pod Dębami w Sztumie.

Choroby zakaźne od lat regulowały populację ludzką na równi z wojnami - pisze Piotr Podlewski. - Niektóre ograniczały się tylko do niewielkiego terytorium, ale były też znane z historii epidemie, które uśmiercały w krótkim czasie miliony ludzi. W Europie wiek XII miał ospę, XIII trąd, XIV walczył z dżumą, XV z syfilisem, XVI to czerwonka, XVII gruźlica, XVIII tyfus, a wiek XIX zmagał się z cholerą.

Cholera pojawiła się w Europie niespodziewanie w XIX wieku, głównie za sprawą przemieszczających się armii. W 1830 roku ogniska cholery pojawiły się w azjatyckiej części Rosji. Zakłada się, że udział w pojawieniu się choroby na terenach polskich (trwały zabory) i w Prusach miała armia rosyjska, która 6 lutego 1831 wkroczyła do Królestwa Polskiego, z zamiarem stłumienia powstania listopadowego.

Sztum znajdował się wówczas w granicach państwa pruskiego, które jako pierwszy środek zaradczy przeciwko epidemii ogłosiło całkowite zamknięcie granic. W określonym przejściach granicznych, pod nadzorem policji i lekarzy, oraz po odbyciu kwarantanny można było wjechać na teren państwa. Wedle zarządzenia króla Fryderyka Wilhelma III nielegalne przekroczenie granicy groziło sankcjami karnymi, a nawet użyciem broni przez patrole graniczne.

W 1831 roku w kierunku pruskich granic przemieszczały się tysiące powstańców listopadowych w poszukiwaniu azylu. Rozbrajano ich i poddawano przymusowej kwarantannie. Jednak to nie oni byli źródłem epidemii, ponieważ jeżeli umierali to na tyfus.

Wszystkie zabiegi na nic się jednak nie zdały, gdyż w 1831 roku epidemia cholery wybuchła także w Prusach. Zaczęła się panikę podkręcana przez przerysowane informacje, które w postaci broszurek krążyły po wsiach i miastach. Aktywizowali się przy okazji ludzie z małymi kompetencjami, którzy doradzali błędne sposoby zapobiegania infekcji.

Pruska władza bardzo długo nie chciała uznać wyników badań ówczesnych lekarzy dowodzących, że za rozprzestrzenianie się cholery odpowiada przede wszystkim mierny stan sanitarny i zainfekowanie ujęć wody pitnej.
Zalecano głównie ruch na świeżym powietrzu, odpoczynek nocny, właściwe odżywianie, umiarkowane spożywanie alkoholu, odpowiednie ubieranie się i dopiero pod koniec wspomniano o przestrzeganiu zasad higieny.

Popatrzmy na statystyki. W 1831 roku w regencji królewieckiej ogółem zachorowało 9050 osób, z których 5107 zmarło. W regencji gdańskiej zachorowało 5597 osób, zmarło 3631 osób. W powiecie malborskim, obejmującym Sztum i teren Żuław Wielkich i Małych, zachorowały ogółem 392 osoby, 257 osób zmarło.

Najwięcej zgonów wśród ludności wyznania katolickiego w naszym rejonie zanotowano w Dzierzgoniu. Od 8 października do 28 listopada 1831 roku zmarły tam 93 osoby.
Duża śmiertelność miała miejsce w Krasnej Łące. W dniach od 28 sierpnia do 20 listopada 1831 roku zmarło tam 78 katolików, w tym 31 kobiet, 30 mężczyzn i 17 dzieci. Następne parafie pod względem śmiertelności to: Żuławka Sztumska — 55 zgonów, Stary Targ — 47 zgonów, Sztum — 46 zgonów, Malbork — 32 zgony i Jasna — 30 zgonów. W pozostałych parafiach liczba zmarłych wynosiła od kilku do kilkunastu osób.
Dodając mieszkańców wyznania ewangelickiego oraz innych grup religijnych, w tym Menonitów i Żydów, ogólna liczba zmarłych na cholerę na Żuławach oraz Powiślu mogła przekroczyć 1500 osób.

Zmarłych grzebano w odizolowanej zbiorowej mogile. Zwłoki transportowano nocą wyznaczoną drogą. Ciała wkładano do trumien przy użyciu stalowych uchwytów. Grób kopano na głębokość przynajmniej ok. 180 cm. z podłożem wysypanym niegaszonym wapnem.

Dramat zakończył się po 1832 roku, by powrócić w 1848 r. W samym tylko Dzierzgoniu umarło w bardzo krótkim czasie aż 101 osób. W Starym Targu choroba uśmierciła 68 osób, w Sztumie 62 osoby (wyznania katolickiego).
To jednak nie był koniec tragedii. W 1852 w powiecie malborskim zachorowało 2277 osób, zmarło 1442. W samym Sztumie zmarły 121 osoby wyznania katolickiego.

Po 1852 roku nasze ziemie nawiedziły jeszcze trzy epidemie cholery. Łącznie cholera zabiła w XIX wieku w katolickich parafiach Żuław Wielkich i Małych oraz Powiśla ogółem 4371 osób (w Malborku — 362, Sztumie — 311, Dzierzgoniu — 301). Pamiętajmy jeszcze o pozostałych gminach wyznaniowych.

Dziś smutną pamiątką po tamtym niewyobrażalnym dramacie jest kapliczka przy rondzie Pod Dębami, wokół której znajdowały się groby zbiorowe zmarłych na cholerę sztumian. W tamtych czasach teren ten był poza miastem usytuowany na bezpieczną odległość od skupiska miejskiego.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sztum.naszemiasto.pl Nasze Miasto