W styczniu rozpoczną się dla nich specjalne zajęcia wyrównawcze. Podczas dodatkowych lekcji uczniowie będą nadrabiać zaległości programowe, a także ćwiczyć wymowę "sz" i "cz". Na takie zajęcia MEN przeznaczy 8 mln zł.
Martynka ma 9 lat. Cztery lata mieszkała z rodzicami w Anglii. Najpierw za granicę wyjechał tata. Kiedy stanął finansowo na nogi, ściągnął do Londynu rodzinę. Martynka chodziła do angielskiej szkoły, polskiego uczyła się z mamą w domu. Jednak rok temu rodzice dziewczynki postanowili wrócić do Łodzi. Na przeprowadzkę zdecydowali się w wakacje, żeby córka rozpoczęła naukę od września.
- Pierwsze problemy w szkole pojawiły się już w październiku. Zostałam wezwana na rozmowę z wychowawczynią. Martynka miała kłopoty z czytaniem i pisaniem. Musieliśmy wynająć jej korepetytora, żeby nadrobić zaległości - opowiada mama dziewczynki. - Córka świetnie mówi po angielsku, niestety trudno jej nauczyć się zasad polskiej gramatyki i ortografii.
Takich dzieci jak Martynka jest w szkołach w Łódzkiem kilkaset. Ile dokładnie, tego nikt jeszcze nie policzył. Nauczyciele doskonale zdają sobie sprawę z problemu. Dlatego niektórzy z nich po lekcjach uczą maluchy poprawnej wymowy i pisowni. Niestety, za takie zajęcia do tej pory nie dostawali pieniędzy.
- To była praca społeczna - przyznaje Jolanta Żabicka, wicedyrektorka SP nr 41 w Łodzi. - Najwięcej problemów dzieci reemigrantów mają z ortografią. Żeby nadrobić zaległości, muszą poświęcić dużo czasu na pracę w domu. I nie chodzi tu tylko o powtarzanie zasad ortografii, ale i o zaległości programowe. Polski program wyprzedza brytyjski. Dzieci w naszej szkole wiedzą więcej niż ich koledzy z Wielkiej Brytanii i Irlandii.
Z zajęć wyrównawczych dla dzieci reemigrantów cieszy się także Elwira Królewicz, dyrektorka SP nr 1 w Sieradzu. - Jeśli dziecko wraca z zagranicy i miało tam ograniczony kontakt z językiem, to szkoła powinna zrobić wszystko, aby mu pomóc. Takie zajęcia to dobry pomysł. Tym bardziej że problem narasta, bo coraz więcej emigrantów decyduje się na powrót do Polski - mówi Elwira Królewicz.
Iwona Jędrzejczak, zastępca dyrektora wydziału edukacji łódzkiego magistratu, podkreśla, że bardzo ważną sprawą w przypadku pracy z dziećmi reemigrantów jest właściwa diagnoza. - Szkoła musi sprawdzić z czym dziecko ma problemy. Dopiero później należy skierować je na odpowiednie zajęcia. Jedne będą potrzebowały dodatkowych lekcji gramatyki, a inne nadrobienia zaległości z biologii - mówi Jędrzejczak.
Taka diagnoza przeprowadzana jest m.in. w SP nr 35 w Łodzi. Tutaj uczy się dwójka dzieci, które wróciły z rodzicami z zagranicy. - Przed przyjęciem do szkoły nasi poloniści przeprowadzili testy. Sprawdziany nie były oceniane, ale musieliśmy ustalić, jakiego typu zajęć wyrównawczych dzieci potrzebują - mówi Krzysztof Durnaś, dyrektor SP nr 35 w Łodzi.
Z danych GUS wynika, że na emigracji przebywa ponad 2 mln Polaków. Większość pracuje w krajach UE. Najwięcej, bo aż 650 tys., mieszka w Wielkiej Brytanii. Ponad połowa emigrantów deklaruje, że po paru latach pracy wróci do kraju.
Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?