Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mali łódzcy emigranci znów muszą się nauczyć polskiego

Agnieszka Jasińska
W Szkole Podstawowej nr 35 w Łodzi uczy się dwoje dzieci reemigrantów
W Szkole Podstawowej nr 35 w Łodzi uczy się dwoje dzieci reemigrantów fot. Grzegorz Gałasiński
Resort edukacji przygotował prezent dla uczniów, którzy z rodzicami wrócili z saksów i mają problemy z jęz. polskim.

W styczniu rozpoczną się dla nich specjalne zajęcia wyrównawcze. Podczas dodatkowych lekcji uczniowie będą nadrabiać zaległości programowe, a także ćwiczyć wymowę "sz" i "cz". Na takie zajęcia MEN przeznaczy 8 mln zł.

Martynka ma 9 lat. Cztery lata mieszkała z rodzicami w Anglii. Najpierw za granicę wyjechał tata. Kiedy stanął finansowo na nogi, ściągnął do Londynu rodzinę. Martynka chodziła do angielskiej szkoły, polskiego uczyła się z mamą w domu. Jednak rok temu rodzice dziewczynki postanowili wrócić do Łodzi. Na przeprowadzkę zdecydowali się w wakacje, żeby córka rozpoczęła naukę od września.

- Pierwsze problemy w szkole pojawiły się już w październiku. Zostałam wezwana na rozmowę z wychowawczynią. Martynka miała kłopoty z czytaniem i pisaniem. Musieliśmy wynająć jej korepetytora, żeby nadrobić zaległości - opowiada mama dziewczynki. - Córka świetnie mówi po angielsku, niestety trudno jej nauczyć się zasad polskiej gramatyki i ortografii.

Takich dzieci jak Martynka jest w szkołach w Łódzkiem kilkaset. Ile dokładnie, tego nikt jeszcze nie policzył. Nauczyciele doskonale zdają sobie sprawę z problemu. Dlatego niektórzy z nich po lekcjach uczą maluchy poprawnej wymowy i pisowni. Niestety, za takie zajęcia do tej pory nie dostawali pieniędzy.

- To była praca społeczna - przyznaje Jolanta Żabicka, wicedyrektorka SP nr 41 w Łodzi. - Najwięcej problemów dzieci reemigrantów mają z ortografią. Żeby nadrobić zaległości, muszą poświęcić dużo czasu na pracę w domu. I nie chodzi tu tylko o powtarzanie zasad ortografii, ale i o zaległości programowe. Polski program wyprzedza brytyjski. Dzieci w naszej szkole wiedzą więcej niż ich koledzy z Wielkiej Brytanii i Irlandii.

Z zajęć wyrównawczych dla dzieci reemigrantów cieszy się także Elwira Królewicz, dyrektorka SP nr 1 w Sieradzu. - Jeśli dziecko wraca z zagranicy i miało tam ograniczony kontakt z językiem, to szkoła powinna zrobić wszystko, aby mu pomóc. Takie zajęcia to dobry pomysł. Tym bardziej że problem narasta, bo coraz więcej emigrantów decyduje się na powrót do Polski - mówi Elwira Królewicz.

Iwona Jędrzejczak, zastępca dyrektora wydziału edukacji łódzkiego magistratu, podkreśla, że bardzo ważną sprawą w przypadku pracy z dziećmi reemigrantów jest właściwa diagnoza. - Szkoła musi sprawdzić z czym dziecko ma problemy. Dopiero później należy skierować je na odpowiednie zajęcia. Jedne będą potrzebowały dodatkowych lekcji gramatyki, a inne nadrobienia zaległości z biologii - mówi Jędrzejczak.

Taka diagnoza przeprowadzana jest m.in. w SP nr 35 w Łodzi. Tutaj uczy się dwójka dzieci, które wróciły z rodzicami z zagranicy. - Przed przyjęciem do szkoły nasi poloniści przeprowadzili testy. Sprawdziany nie były oceniane, ale musieliśmy ustalić, jakiego typu zajęć wyrównawczych dzieci potrzebują - mówi Krzysztof Durnaś, dyrektor SP nr 35 w Łodzi.

Z danych GUS wynika, że na emigracji przebywa ponad 2 mln Polaków. Większość pracuje w krajach UE. Najwięcej, bo aż 650 tys., mieszka w Wielkiej Brytanii. Ponad połowa emigrantów deklaruje, że po paru latach pracy wróci do kraju.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodzkie.naszemiasto.pl Nasze Miasto