Mieszkaniec Sztumu zażywa kąpieli w... przeręblu!

Kiedy zaczęła się pana przygoda z morsowaniem?
Było to dwa lata temu, choć od zawsze myślałem o tym, by robić coś ekstremalnego. Morsowanie było dla mnie naturalnym przejściem na kolejny etap, ponieważ od pięciu lat pływałem w jeziorze Zajezierskim do końca września, a nawet do połowy października, kiedy woda jest już zimna. Ponadto pływanie latem już mi się znudziło.

Jakie ma pan rady dla początkujących morsów?
Przede wszystkim nie można zacząć od razu od pełnej kąpieli. Do tego trzeba dążyć stopniowo, nawet pod prysznicem. Ja każdy dzień zaczynam lodowatą kąpielą, zaczynając od stóp stopniowo zamaczam się aż do głowy. To dodaje mi witalności, ale też hartuje. Nie można też zapominać o solidnej rozgrzewce, ciało musi być nagrzane, zanim wejdziemy do wody, w przeciwnym razie grozi hipotermia. Początkujący mors nie powinien nastawiać się na długie kąpiele, na to jeszcze przyjdzie jeszcze czas. Osoba która chce zacząć uprawiać ten sport musi mieć zdrowe serce i nerki oraz być w dobrym stanie ogólnym.

Czy to prawda, że zimowe kąpiele uodparniają na choroby?
Z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że tak. Ostatni raz chorowałem pięć lat temu. Obecnie jedyne dolegliwości na jakie się skarżę, to alergia, na którą niestety się nie uodporniłem.

Czy istnieje w Sztumie klub morsa, do którego można się przyłączyć?
Niestety nie ma takiego klubu, choć myślę o tym, by w przyszłości go stworzyć. Do niedawna sądziłem, że jestem jedynym morsem w Sztumie, jednak doszły mnie słuchy, że byłem w błędzie. Zachęcam każdego, kto ma ochotę spróbować swoich sił w tym sporcie, do skontaktowania się ze mną (tel. 695 341 732). W grupie jest zdecydowanie ciekawiej.

Rozmawiała
Katarzyna Łęgowska