Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Muzyka to moje życie. Rozmowa z Tomaszem Lipnickim

Katarzyna Łęgowska
fot. Wytwórnia Kultury "Bo - Tak"
O muzyce rozmawiamy z Tomaszem “Lipą” Lipnickim, zdobywcą trzech Fryderyków, rockmanem znanym z zespołów Lipali i Illusion.

Jesteś muzykiem bardzo aktywnym, grasz wiele koncertów, jednak rzadko występujesz jako artysta solowy. Dlaczego tak się dzieje?
Moja solowa działalność nie jest tak mocno wypromowana jak zespoły, w których gram i być może nie jest tak interesująca jak nasze zespołowe granie. Nigdy w to nie wnikałem, bo jest to poboczna działalność. Lubię to robić, ale nie na tyle, żeby stało się to moim głównym powodem działania. Oczywiście dają mi one satysfakcję, ale jest to dużo trudniejsze granie, bo jestem na scenie sam, bez kolegów, bez tła muzycznego, które czasem potrafią w odpowiednim momencie wyjść, żeby ukryć jakąś niedokładną zagrywkę, czy brak jakiegoś słowa w tekście. Tu nic takiego nie ma miejsca. Jestem tylko ja, gitara i mój głos.

Na przestrzeni lat zagrałeś około dziesięciu koncertów solowych. Co sprawiło, że takie małe miasto jak Dzierzgoń, przyciągnęło takiego artystę jak ty?
Nie ma w tym żadnej tajemnicy, ani upatrzenia sobie Dzierzgonia. Nie znałem Dzierzgonia i nawet tu nigdy wcześniej nie byłem. Znalazłem się tu, bo Arek Rogowski jest animatorem kultury i zorganizował to spotkanie ze mną i z gitarą, za co jestem mu wdzięczny. Grałem w wielu niewielkich miejscowościach i z doświadczenia wiem, że jest na nich przyjemniej. Te koncerty są bardzo kameralne i interakcja między mną a słuchaczami jest dużo fajniejsza, bardziej intymna.

Jak na przestrzeni lat zmieniała się twoja twórczość?
Nie mnie to sądzić, tylko słuchaczowi, bo dla mnie nadal jest wyrazem mojego wnętrza i moich emocji, które się tam gromadzą. Oczywiście jak spojrzę na swoją twórczość, to mogę na pewno stwierdzić, że się mocno stonowała, ale nie jest popem i nigdy nie będzie. Akurat ta muzyka nie pociąga mnie jako twórcy. Mogę jej posłuchać, ale grać tego mi się nie chce. Lubię grać hardrocka i okołorockowe rzeczy, ale nie poprockowe.

Czy styl życia rockmana i towarzyszące mu całonocne nocne imprezy też lubisz? A może to tylko mit?
To nie jest mit, takie rzeczy się zdarzają, ale ja po prostu z tego wyrosłem. Traktuję swoją pasję jak zawód i cieszę się, z tego, że mogę na niej zarabiać, ale muszę też być uczciwy wobec ludzi i podchodzić do koncertów i tego co robię z pełną odpowiedzialnością i trzeźwością. Z drugiej strony przeżyte lata i wpływ tego życia na mój organizm jest odpowiednio wysoki, żeby mi się już nie chciało imprezować całe noce.

Czy to, co teraz robisz z muzyką jest tym, do czego zawsze dążyłeś?
Nie. Ne mam planów i nigdy nie miałem, dlatego nigdy nie dążyłem do niczego jako muzyk. Oczywiście były malutkie etapy typu “teraz zagramy pierwszą płytę” czy “zagramy pierwszy koncert”, ale to tylko etapy, nigdy do nich nie dążyłem. Dla mnie najistotniejsza była możliwość grania, tworzenia, komponowania i dzielenia się w jakiś sposób tą muzyką. Jestem przekonany, że nawet gdybym nie mógł robić tego zawodowo, to nadal bym grał i czerpał z tworzenia muzyki, tylko nie robiłbym pewnie tego na taką skalę. Pewnie byłoby to granie z kolegami po pracy w klubach. Muzyka jest bardzo istotną częścią mojego życia i podejrzewam, że mimo różnych hipotetycznych zmian, które mogłyby nastąpić w mojej przeszłości, nadal zajmowałaby poczesne miejsce.

Czy zamierzasz wydać kolejną płytę solową?
Mam takie plany. Na razie nie mogę powiedzieć, co będzie na płytach i jakie będą zawierały treści, bo nie mam jeszcze o tym najmniejszego pojęcia. Fajnym jest dla mnie i moich kolegów tworzenie muzyki tu i teraz. Nagrywając płytę tworzymy muzykę taką, która buzuje w nas obecnie, która jest zapisem danej chwili.

Czy wyobrażasz sobie zawieszenie swojej muzycznej działalności w znaczeniu zawodowym?
Oczywiście, nawet miało to miejsce nie raz. Zwłaszcza, kiedy się zmienia zespół, ta przerwa może być bardzo niewygodna i zbyt długa. Są chwile, kiedy mam naprawdę dość grania koncertów, bo jestem przemęczony kontaktem z ludźmi, z instrumentem i wysiłkiem fizycznym, który trzeba włożyć. Czasem mi się nie chce, wręcz jadę z niechęcią na koncert, ale po miesiącu czy dwóch nie grania zdaję sobie doskonale sprawę z tego, że nie mógłbym bez tego żyć.

Co najbardziej motywuje cię do działania?
Jakiś nakaz wewnętrzny, czyli to co mi się w mózgu tworzy. To część mojej osobowości nakazuje mi wykorzystywać to, czego nauczyłem się przez tyle lat, czyli muzykowania czy grajkowania, bo nie jestem jakimś super instrumentalistą, ale sobie radzę.

Wiem, że masz nowy tatuaż - kruka z tyłu głowy. Czy możesz nam zdradzić, co on oznacza?
On oznacza kruka. Akurat kruki kojarzą mi się z inteligencją, co nie oznacza, ze zrobiłem sobie kruka na głowie, dlatego, że jestem inteligentny. On mnie po prostu fascynuje jako ptak, sama jego figura w locie. Doceniam jego piękno i nie przekłada się to na sprawy znaczeniowe, że zrobiłem sobie ten tatuaż, bo ma jakieś głębokie znaczenie. Oczywiście takie tatuaże też mam, ten akurat miał być ładnym, estetycznym, porywającym tatuażem, który zakryje mi to co miałem pod nim. a

Rozmawiała Katarzyna Łęgowska

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dni Lawinowo-Skiturowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sztum.naszemiasto.pl Nasze Miasto