Często pisaliśmy o przeciągającym się remoncie torów między Malborkiem a Grudziądzem – spotykałem się nawet z nieco prześmiewczymi komentarzami, że nasza redakcja jest najlepiej poinformowana, co też na tej linii się dzieje. Lub dlaczego nic się nie dzieje, bo zdarzało się, że całymi tygodniami prace zamierały. To temat na duży reportaż, jakim cudem na początku XXI wieku remont kilkudziesięciu kilometrów linii – nie zelektryfikowanej, czyli odpada cała infrastruktura trakcyjna – mógł trwać tak długo?
Śmiem twierdzić, że nie decydowały o tym kwestie techniczne, lecz organizacyjne. Jeśli tak – kto za to odpowiada, że remont przygotowano tak źle? Dziś wszyscy się cieszą, spółka PKP Polskie Linie Kolejowe na każdym kroku podkreśla, że na ten remont wydano 212 milionów złotych, że zbudowano nowe perony, wiaty, pochylnie dla niepełnosprawnych i tak dalej. Ale pozostaje faktem, że mieszkańcy Powiśla przez ponad trzy lata musieli korzystać z zastępczych autobusów! Osobiście nie dziwię się, że nikt nie przyznaje się do organizacyjnego bałaganu w związku z tym remontem. Może kontrola NIK by się przydała?
Pamiętajmy, że na razie wciąż pociągi jeżdżą tylko między Malborkiem a Kwidzynem. Kiedy ruszy cała linia, aż do Grudziądza? Nie wiadomo. Trzeba odbudować rozmyty wiadukt w Rozpędzinach. Interesujące, że przez tyle lat deszcze go nie wypłukały, dopiero nowoczesnego remontu było trzeba. Pomyśleć, że dziesięć lat temu, jeszcze pociągami spółki Arriva, pojechałem z Malborka do samego Torunia i to bez żadnych przeszkód... Latem zaś Arriva dojeżdżała do Nowego Dworu Gdańskiego, tam można było przesiąść się do pociągu wąskotorowego i dojechać do Sztutowa czy Stegny. Wieczorem tą samą trasą powrót. Wtedy było można? Więc dlaczego dziś tak się nie da?
Uwaga na Instagram - nowe oszustwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?