Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pomagają ludziom starszym, chorym, niesamodzielnym, prowadzą opiekę na bardzo wielu polach - taki jest „Dar Serca” [ZDJĘCIA]

Piotr Piesik
Piotr Piesik
Archiwum Stowarzyszenia "Dar Serca"
Stowarzyszenie Pomocy Osobom Przewlekle Chorym „Dar Serca” obecne jest od wielu lat w rzeczywistości społecznej Powiśla, świadcząc rozmaite usługi opiekuńcze i rehabilitacyjne. Ograniczenia spowodowane epidemią koronawirusa wywołały poważne utrudnienia także w działaniu „Daru Serca”. Rozmawiamy o tym z Krystyną Szafrańską, prezesem stowarzyszenia.

Jak wpłynęły ograniczenia wywołane epidemią koronawirusa na prowadzoną przez Was opiekę domową, hospicyjną, na usługi rehabilitacyjne?

Sytuacja jest podobna do wszystkich jednostek, które świadczą podobne usługi jak my - odpowiada Krystyna Szafrańska. - Staramy się, by te usługi były prowadzone, nie możemy odstąpić od naszych pacjentów i podopiecznych, ale musimy stosować się do ograniczeń i zabezpieczeń. Mamy świadomość, że to my głównie możemy być przyczyną zakażenia, więc robimy wszystko, by do tego nie doszło. Zgodnie z zaleceniem ministra zdrowia niestety musieliśmy przerwać wykonywanie zabiegów rehabilitacyjnych, natomiast pozostałe realizujemy. Prowadzimy specjalistyczne świadczenia pielęgniarskie w ramach długoterminowej opieki domowej, domową opiekę paliatywną, także usługi opiekuńcze w Dziennym Ośrodku Wsparcia - niestety nie przyjmujemy pacjentów, ale zawozimy im ciepłe posiłki. Dochodzą do tego usługi opiekuńcze specjalistyczne w ramach porozumienia z MOPS i całodobowa opieka w ośrodku w Czerninie. Podkreślam, że to nie jest dom pomocy społecznej, aczkolwiek jednostka działająca na podstawie ustawy o pomocy społecznej.

Jakie warunki bezpieczeństwa musicie zachowywać w swojej pracy?

Środki bezpieczeństwa które są niezbędne w naszej pracy są zachowywane. Na szczęście nie musimy jeszcze chodzić w kombinezonach. Natomiast musimy stosować się do wszystkich pozostałych wymogów - maseczki, rękawice, jak trzeba to i fartuch ochronny. Przede wszystkim zachowanie maksymalnej higieny, jak najczęstsze mycie rąk, dezynfekcja także zachowanie określonej odległości. To wszystko oczywiście robimy w granicach rozsądku, bo nie wszystkie czynności da się wykonać na odległość.

Jak wygląda kwestia zatrudnienia w Stowarzyszeniu? Czy pojawiła się konieczność rozwiązywania umów o pracę, skoro nie wszystkie rodzaje działalności możecie prowadzić?

Nie było takiej konieczności. Staramy się wszelkimi sposobami zachować personel, ludzie są najważniejsi. Dwie panie fizjoterapeutki korzystają z prawa do opieki nad małymi dziećmi, dwóch masażystów korzysta z urlopów. Chcemy wrócić do normalnej pracy, kiedy tylko będzie to możliwe. W razie potrzeby możemy skierować też ludzi na inne odcinki pracy, na przykład w ośrodku w Czerninie.
Co do tego ośrodka, wpływ na naszą pracę ma też zalecenie ministra zdrowia, by pielęgniarki ograniczyły swoje zaangażowanie zawodowe do jednego miejsca pracy. Część pielęgniarek pracuje tylko u nas, tu nie było żadnego problemu, jednak część koleżanek, pracujących również w sztumskim szpitalu, wybrała jednak szpital. To dla nich jednostka macierzysta i tam pracują. Ich godziny pracy podzieliliśmy na tych pracowników, którzy u nas tylko są zatrudnieni.

Prowadzicie również opiekę hospicyjną - czy inne podobne organizacje prowadzą taką opiekę w naszym regionie?

Jesteśmy jedyną jednostką zajmującą się opieką paliatywną w powiecie sztumskim, po sąsiedzku są jeszcze podobne organizacje w powiatach malborskim i kwidzyńskim. W mieście Kwidzyn znajduje się stałe hospicjum. Pod naszą opieką znajduje się obecnie 25 pacjentów opieki paliatywnej. Zgodnie z zaleceniami ministra zdrowia możemy korzystać z teleopieki, kiedy jest taka możliwość, kiedy pacjent ma stabilny stan zdrowia i możemy udzielić mu porady czy wsparcia przez telefon. Po takiej rozmowie możemy zadecydować, czy jest potrzeba jechać do pacjenta. Stale utrzymujemy kontakt z rodzinami pacjentów. W normalnej sytuacji wykonywaliśmy wizyty domowe co najmniej dwa razy w tygodniu przez pielęgniarkę. Teraz staramy się co najmniej dwa razy w tygodniu zadzwonić do pacjenta, jechać kiedy jest taka konieczność. W takim przypadku również stosujemy środki ochrony osobistej, co najmniej maseczka i rękawiczki. W razie potrzeby oczywiście również fartuch ochronny.

Czy w opiece paliatywnej pojawiają się kolejni pacjenci?

Tak. Niedawno mieliśmy pacjenta z Warszawy, który zamieszkał na naszym terenie już w okresie epidemii koronawirusa. Pacjent znajduje się w poważnym stanie, bezwzględnie trzeba było do niego jechać, zaopatrzyć w niezbędny sprzęt. Taki sprzęt mamy u siebie i wypożyczamy go bezpłatnie. Ponieważ jednak region mazowiecki notuje najwięcej zachorowań na koronawirusa, upewniliśmy się kontaktując ze szpitalem, co do zaleceń, do jakich powinniśmy się stosować. Nie wszystko jest zapisane w karcie informacyjnej, takie osobiste konsultacje są bardzo potrzebne. Chcieliśmy mieć pewność co do bezpieczeństwa. Odporność pacjentów otoczonych opieką paliatywną jest bardzo niska, dlatego zakażenie koronawirusem byłoby fatalne w skutkach.

Jak pracuje ośrodek w Czerninie, gdzie pacjenci otoczeni są opieką całodobową?

Obecnie w naszym ośrodku rehabilitacyjno - opiekuńczym w Czerninie mamy 25 miejsc pobytu całodobowego, wszystkie te miejsca na dziś są zajęte. Pracuje tam 30 pracowników. Pacjenci to głównie osoby niepełnosprawne, niesamodzielne, starsze, wymagające pomocy przez całą dobę. Są to ludzie samotni lub tacy, których rodzina nie jest w stanie otoczyć ich odpowiednią opieką. Po to właśnie powstał nasz ośrodek, by pomóc tym osobom oraz ich rodzinom. Spora grupa osób wywodzi się spoza powiatu sztumskiego - z powiatu malborskiego skorzystało w 2019 roku 12 osób, z kwidzyńskiego 14 osób, z powiatu sztumskiego najwięcej bo 34 osoby. Mieliśmy także pojedyncze osoby z powiatów tczewskiego, olsztyńskiego, razem było to 70 osób. Pobyt jest częściowo bezterminowy, mamy osoby jakie przyszły do nas z założeniem że zostaną tu na stałe. Częste są przypadki, kiedy osoby planują przybyć na jakiś czas, lecz potem swój pobyt przedłużają.

Rozumiem, że w takim ośrodku jak czerniński również niezwykle istotne jest zachowanie względów bezpieczeństwa, kiedy spora grupa osób zgromadzona jest w jednym miejscu i czasie?

Mamy świadomość tego, że pacjenci na nas nie przeniosą choroby, tylko my możemy przenieść na nich. To bywa stresujące ale i uczące ogromnej ostrożności, odpowiedzialności. W odróżnieniu do głośnych spraw w kraju, gdzie w domach pomocy społecznej pozostawały pojedyncze osoby do opieki nad pacjentami, my nie mamy problemów z zatrudnieniem. Obsada na dyżurach jest pełna. Są pielęgniarki, są opiekunki, są terapeuci. Chodzi o zajęcie czasu podopiecznym, także usprawnianie ich. Wstrzymane są niestety od samego początku epidemii odwiedziny rodzin, nawet wyprzedziliśmy pod niektórymi względami zalecenia ministra zdrowia, ponieważ wstrzymaliśmy także opiekę dzienną, jaką wcześniej w ośrodku prowadziliśmy. Kontaktujemy się z rodzinami telefonicznie.

Jesteście jako stowarzyszenie organizacją pożytku publicznego, możecie być wspierani poprzez przekazywanie 1 procenta podatku od osób fizycznych. Co udało Wam się wykonać za kwoty przekazywane tą drogą?

Kierowaliśmy te fundusze przede wszystkim jako udział własny w rozmaitych projektach, gdzie można było zdobyć dofinansowanie. W roku 2019 zebraliśmy 40 tysięcy złotych, w poprzednich latach były to kwoty zbliżone. Mogliśmy ostatnio dołożyć do zakupu dziewięcioosobowego samochodu, który kosztował ponad 132 tysiące złotych. Z PFRON otrzymaliśmy 80 tysięcy. Zakup ten był też częściowo dofinansowany z akcji „Pola Nadziei”. Serdecznie dziękujemy wszystkim, którzy nas wspierali i nam pomagali oraz pomagają nadal. To wsparcie jest nieocenione.

Jakie są najbliższe potrzeby i plany stowarzyszenia „Dar Serca”?

Chcemy kontynuować rozwój ośrodka w Czerninie. Są tam trzy kondygnacje, niemal w całości budynek jest już dostosowany do naszych potrzeb. Chcielibyśmy jednak zmniejszyć koszty utrzymania tego obiektu, szczególnie wysokie są opłaty za zużycie energii elektrycznej. Myślimy o założeniu paneli fotowoltaicznych. Będzie to kosztować około 140 tysięcy złotych, oczywiście poszukujemy dofinansowania, lecz wsparcie z 1 procenta podatku może tu być bardzo cenne. Zwracamy się nadal o taką pomoc. Pozwoli nam to również zakupić niezbędne środki medyczne. Nasi podopieczni kupują leki i medykamenty we własnym zakresie, ale pewne potrzebne materiały i lekarstwa musimy mieć zabezpieczone. Dlatego podaję numer KRS: 0000127529.

Obok kilka zdjęć z ośrodka stowarzyszenia "Dar Serca" w Czerninie.

od 7 lat
Wideo

Jakie są najczęstsze przyczyny biegunki u dorosłych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sztum.naszemiasto.pl Nasze Miasto