Joanna jest rozżalona i rozgoryczona. Twierdzi, że poza kilkoma osobami nikt jej nie pomógł.
- Ola jest dzieckiem niepełnosprawnym, wymaga całkowitej opieki. Starałam się jak mogłam, by tę opiekę zapewnić. Nie byłam w stanie pracować ze względu na Olę. Ojciec dzieci pomagał mi jak tylko się dało, ale wiadomo, jak teraz trudno o pracę. Ola często musiała być leczona w szpitalu, ale nigdy jej nie zaniebywałam - opowiada młoda kobieta.
Innego zdania byli przedstawiciele instytucji opiekuńczych i sądu rodzinnego. Zapadło postanowienie o umieszczeniu dzieci w rodzinie zastępczej. W uzasadnieniu podano, że według informacji Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie i wywiadów kuratora rodzice małoletnich nadużywają alkoholu, mają bardzo złe warunki bytowe, nie dbają o czystość, nie dbają o zdrowie dzieci, nie konsultują się z lekarzem rodzinnym. Opinia dla rodziców miażdżąca...
- Jak mogłam nie konsultować się z lekarzem, kiedy Ola często wymagała pomocy w szpitalu a Krzyś ma wszystkie wymagane badania? Nie piję alkoholu. Mieszkam w domu rodzinnym. Starałam się o inne mieszkanie, komunalne, ale dostałam odpowiedź, że w moim domu są dobre warunki i dość miejsca dla wszystkich. Pani kurator mnie odwiedzała, nikogo z opieki społecznej ostatnio nie było. A o tym, że jest brudno pani kurator oceniła, kiedy zobaczyła kurz na ekranie telewizora - twierdzi Joanna.
Sylwia Mackiewicz, dyrektor Miejsko-Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Sztumie zna sprawę tej rodziny - potwierdza, że była ona objęta pomocą materialną MGOPS. Lecz odebranie dzieci to już kompetencje Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie.
- Sama byłam jakiś czas temu w tym domu, jeszcze przed urodzeniem drugiego dziecka - mówi Ewelina Łęgowska, kierownik PCPR. - Decyzja o umieszczeniu dzieci w rodzinie zastępczej nigdy nie zapada ot, tak sobie, zawsze chodzi o dobro dzieci. Dla dziewczynki, która jest dzieckiem specjalnej troski, nie mieliśmy odpowiedniej rodziny zastępczej na naszym terenie. Dlatego znalazła się w Parchowie.
Na początku października odbędzie się przed sądem rodzinnym w Kwidzynie rozprawa, na której zapadnie decyzja, co dalej z dziećmi Joanny. Do tego czasu może się z nimi widywać.
Trzeba przyznać, że wszystkie zainteresowane instytucje w jednej przynajmniej kwestii tej sprawy nie dochowały staranności. Wszystkie dokumenty sądowe dotyczące synka Joanny - Krzysia, zawierają przy jego imieniu nazwisko matki. Tymczasem Krzyś od urodzenia nosi nazwisko ojca! Odwrotnie niż jego starsza siostra, która nosi nazwisko matki.
Wychodzi na to, że zarządzenia sądu dotyczą dziecka, które nie istnieje, nie ma prawomocnych dokumentów dotyczących Krzysia.
Joanna wierzy, że odzyska swoje dzieci. Liczy na pomoc życzliwych ludzi. Deklaruje, że chce podjąć pracę i stworzyć prawdziwą rodzinę.
Do sprawy wrócimy.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?