Gmina gotowa jest zgodzić się na biogazownię, lecz o mocy 0,5 MW, która wykorzystywałaby tylko odpady miejscowe. Inwestor chciałby postawić biogazownię o mocy 1,7 MW, taka po prostu bardziej się opłaca. Lecz wymagałoby to dostarczania dużych ilości odpadów z zewnątrz.
- Takiego rozwiązania nie akceptujemy - mówi Kazimierz Barański, sołtys Czernina i sztumski radny. - Transport odpadów i tak duży zakład przerobu spowodują uciążliwości, będzie po prostu śmierdziało w całym Czerninie. Tutejsze mieszkania stracą na wartości, kto będzie chciał tutaj się sprowadzić?
Burmistrz Leszek Tabor konsekwentnie odmawia zgody na budowę biogazowni, potencjalny inwestor zwraca się do Samorządowego Kolegium Odwoławczego i... SKO nakazuje rozpatrzenie sprawy od nowa. Ostatnia taka decyzja zapadła pod koniec września, kiedy SKO nakazało załatwienie sprawy w terminie 14 dni. Burmistrz znów jednak wydał decyzję odmowną. Mało tego, na ostatniej sesji Rady Miejskiej zaproponował rajcom przyjęcie stanowiska wyrażającego sprzeciw wobec planów budowy biogazowni o mocy 1,7 MW na terenie funkcjonującej fermy trzody chlewnej. Choć decyzja burmistrza już zapadła, rada stanowisko przyjęła, jakby legitymizując jego działania.
Jako stronę w postępowaniu administracyjnym burmistrz dopuścił też stowarzyszenie "Przystanek Sztumska Wieś".
- Rada w żadnym wypadku nie powinna podejmować takiego stanowiska - twierdzi Arkadiusz Dzikowski, radny, krytycznie oceniający działania burmistrza. - To właśnie legitymizuje działania Leszka Tabora. Na sesję nie zaproszono inwestora, dokumenty uzasadniające stanowisko radni otrzymali w ostatniej chwili, nie mieli szans się z nimi zapoznać. Zostali wprowadzeni w błąd.
Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
