Sztum. Wrócili po latach do kochanej, starej budy

Tłumnie zjawili się absolwenci sztumskiego ogólniaka i ekonomika podczas piątego zjazdu absolwentów. Jeśli wierzyć opinii, że dopisują głównie ci, którym się w życiu powiodło, to sztumska szkoła byłaby fabryką ludzi szczęśliwych...

Spotkanie odbywało się w 50 rocznicę powstania szkoły i 100-lecie urodzin jej twórcy i wieloletniego dyrektora Michała Giembickiego. Jego żona Alina, która także pracowała w liceum, została powitana na uroczystej akademii wielkimi brawami. Wielu mu zawdzięcza, że przebrnęli przez maturalne zasieki, nie kalecząc się
- Zjechało do starej budy ponad 500 absolwentów z różnych stron świata - mówi Zdzisław Juszczak, przewodniczący komitetowi zjazdowemu. - A jeszcze doszło sporo osób mieszkających w Sztumie i okolicach, którzy oficjalnie nie zgłosili swojego akcesu.

Podczas akademii w pierwszym rzędzie zasiedli zaproszeni goście, wśród nich Adam Krawiec, kurator oświaty i Leszek Tabor, burmistrz Sztumu, absolwenci szkoły. Obaj, jak powiedzieli nie przyszli z pustymi rękami.
Adam Krawiec przywiózł nagrodę kuratora dla Krzysztofa Dudziuka, wieloletniego zastępcy dyrektora Zespołu Szkół w Sztumie, który odszedł na emeryturę.

Burmistrz w imieniu samorządu przekazał czek na zakup książek do biblioteki Zespołu Szkół.
- To nie było miejsce tylko nauki - wspominał "starą budę" burmistrz. _ tu nawiązywały się przyjaźnie i głębsze uczucia, bo przecież w tej szkole wyrastaliśmy. Jakimi słowami wyrazić tę naszą duchową więź, chęć zbierania się przyszły mi na myśl słowa piosenki grupy Kombii: "Każde pokolenie ma swój czas, każde pokolenie chce zmienić świat, każde pokolenie odejdzie w cień, a nasze nie...?. Nie odejdziemy, jeśli będziemy pamiętać o naszej tradycji, jeśli będziemy cenić, co zrobiliśmy... Nie odejdziemy w cień, bo mieliśmy wspaniałych nauczycieli i wychowawców.

Z czekiem od samorządu dla szkoły, oprócz życzeń dla grona profesorskiego i absolwentów, przybył też starosta Zbigniew Zwolenkiewicz. - Będziemy chyba organizować zjazdy częściej - mówił z uśmiechem dyrektor Zespołu Szkół Czesław Oleksiak.
Po części oficjalnej odbyły się spotkania w klasach. Nie brakowało wspomnień, o tych co odeszli oraz zapierających dech zwierzeń. Kto by pomyślał, że pani Elżbieta, absolwentka ekonomika, dobrze po czterdziestce, kupi sobie "skórę" i zacznie z mężem jeździć na złoty posiadaczy motocykli marki Yamaha? Albo, że przez ponad 40 lat klasa IVa rocznika 1974 szukała swojego kolegi "Randala". A ten pracował w pobliskim Kwidzynie i często bywał w firmie swojej klasowej koleżanki...

Do klas zaglądali nauczyciele. Jadwiga Suchodolska, polonistka, jak zawsze miała o czym porozmawiać ze swoją IVc.
Tak jak apelował Zdzisław Juszczak, wymieniano się adresami, telefonami, a głównie adresami poczty elektronicznej.
- Zjazd to było niesamowite przeżycie - nie kryje Aniela Murche-Kukut, która przyjechała z Bremy. - Po prostu chłonęłam wszystko, co się dzieje wokół. Z mojej klasy spotkałam tylko jedną koleżankę, ale i tak jestem szczęśliwa. Jesteśmy jedni z najstarszych roczników...

Podczas balu Irena Wierzbicka, która na Florydzie, prowadzi w klubie różne wieczorki, nie mogła usiedzieć na miejscu. Chwyciła za mikrofon, by coś zaśpiewać. - W tym roku udały mi się dwie rzeczy - zjazd absolwentów i rozwód z mężem - powiedziała na wstępie.