Najgorzej, jak się zaczyna oszczędzać na oświacie, jakby nie było stu innych możliwości. Likwidacja małych szkół ze szkodą dla małych dzieci? Dzieci, które mają po 6-7 lat a także często przedszkolaki budzą matki wcześnie rano i odprowadzają je na umowny przystanek, by czekały na autokar do szkół z kilkuset uczniami. Nauka jest obowiązkowa bez względu na niepogodę, zimno, deszcz i mróz. A kiedy jest piękna i pewna pogoda to są akurat wakacje. I jeszcze jak to się dzieje ze szkołami, które mają historyczną, bohaterską przeszłość, to już budzi ogólne oburzenie. A tak jest ze szkołą w Piekle.
Walka o wybudowanie tej polskiej szkoły na terenie Wolnego Miasta Gdańska trwała kilka lat od 1933 roku. Najpierw toczyła się walka o wykupienie kawałka ziemi pod budowę. Kilkakrotnie Macierz Szkolna z Gdańska była bliska wykupienia kawałka ziemi pod szkołę, zawsze niestety prawo pierwokupu miała gmina niemiecka, z sołtysem Kurtem Neumannem na czele. Unicestwiali sprawę. Sylwester Domański, działacz polonijny i gospodarz na 15-hektarowym gospodarstwie, ten wielki patriota, chciał odsprzedać prawie za darmo 1,5 ha swej ziemi na ten cel. U niego od kilku lat Maria Ornasówna, przedszkolanka, prowadziła dla polskich dzieci ochronkę. Zajmowała największą izbę i pokój na mieszkanie. Wreszcie w roku 1935 doszło do ugody. Z 1,5 ha ziemi Niemcy zabrali 1 ha na budowę baraku na świetlicę dla niemieckich dziewcząt i 0,5 ha zostawili do dyspozycji Macierzy Szkolnej. Na tym kawałku ziemi zaczęto budować polską szkołę. Ale materiały budowlane trzeba było przez Wisłę przewozić barkami na prawy brzeg a potem wozami zaprzężonymi w konie dostarczyć na budowę. Żadne przedsiębiorstwo niemieckie nie chciało materiałów budowlanych sprzedać Polakom.
Mimo przeszkód budowa Polskiego Domu trwała tylko 1 rok i w lipcu 1937 r. nastąpiło uroczyste otwarcie szkoły. Z Gdańska wyruszyły 4 lipca 2 statki – w jednym grupa harcerzy i młodzież, która częścią artystyczną miała obsłużyć uroczystość. Tak się złożyło, że w grupie harcerek wraz z moją starszą siostrą stryjeczną Marią Ornasówną jechałam zaproszona także ja. Dzień był słoneczny i piękna pogoda. Płynęliśmy statkiem rozśpiewani i roześmiani aż nieoczekiwanie nasz statek przycumował do nabrzeża w Tczewie i załoga niemiecka mówiła nam, że jest awaria i naprawa jest konieczna. Wówczas nie wiedzieliśmy, że to była strategia hitlerowców, żeby opóźnić nasze występy w Piekle. Po 2 godzinach wreszcie popłynęliśmy dalej. Ale humory mieliśmy już zwarzone. Po wylądowaniu kazano nam się zachować cicho, gdyż już chłopcy z Hitlerjugend mieli gromadzić kamienie, przygotowane żeby nas nimi obrzucić.
Przyszliśmy wreszcie do szkoły z trzygodzinnym opóźnieniem. I nikogo już nie zastaliśmy. Szkoła była otwarta, zwiedziliśmy jej jasne sale, świetlicę i scenę. Tylko białoczerwone chorągiewki witały nas ze ścian. Ze spuszczonymi głowami wracaliśmy z powrotem na statek.
W tej szkole później dyrektorem był nauczyciel z Tczewa Jan Hinz i dwie zakonnice dominikanki siostra Lucjana (Makurath) i siostra Matylda (Potocka) która miała prowadzić przedszkole. Doszedł jeszcze skierowany przez Macierz Szkolną ks. Józef Dydymski, który odprawiał msze święte w kaplicy szkolnej dla uczniów, ich rodziców i Polaków z Piekła. Wnioski o przyjęcie do szkoły złożyli rodzice 43 dzieci, ale uczęszczało tylko 24 uczniów, gdyż rodzice byli szykanowani i zwalnianbi z pracy, jeżeli wysyłali dziecko do polskiej szkoły. Nauka trwała 2 lata. Już w sierpniu przed wybuchem II wojny SS-mani weszli do szkoły, zaaresztowali dyrektora Hinza, zakonnice i księdza, potem ich wrócili na wolność, ale Jana Hinza zatrzymali i później rozstrzelali. Za udział w budowie tej szkoły zginął w obozie koncentracyjnym Oranienburg Jan Borzechowski, jego syn był więziony w Mauthausen, ale przeżył, w obozach byli również Gołębiewscy. Inni Polacy jak Antoni Karczewski i jego siostra, Więckowscy, Słonimscy, Myśliwscy, Jabłońscy, Waszelewscy i inni byli upokarzani i prześladowani.
Ze wsią Piekło zetknęłam się jeszcze raz w życiu w r. 1954 kiedy Inspektorat Szkolny skierował mnie z dobrowolnego wyboru jako dyrektorkę tej zasłużonej szkoły, tego Domu Polskiego, który Niemcy kiedyś z zawiścią nazywali "Polnischer Palast" (polski pałac). Lekcje odbywały się tam w klasach łączonych, co sprawiało mi trudności. Po wizytacji szkoły przez inspektorów p. Juchniewicza i Kazimierza Staśkowiaka na moją prośbę, żeby starsza młodzież z Białej Góry, która dochodziła do 4 km odległej szkoły w Benowie została skierowana do bliższej szkoły w Piekle i w ten sposób zwiększy się ilość uczniów do 83 i nauka w 7 klasach może odbywać się normalnie.
Do pomocy mi skierowano 4 nauczycieli.
Trudności mieliśmy z uczniami, gdyż mówili gwarą – nauczycielkę nazywali szkólenką, krawcowa to była krawczka, a zdanie "nie mam pieniędzy" wymawiali "ni móm psiniundzów". Ale pracowaliśmy nad nimi cierpliwie i łagodnie, a wieczorami prowadziliśmy kursy repolonizacyjne dla dorosłych.
W r. 1958 musiałam się z dziećmi wyprowadzić do Sztumu, gdzie pracował w Prezydium Powiatowej Rady Narodowej mąż i zamieszkaliśmy w domu, gdzie zwolniło się mieszkanie. Żal mi było opuszczać Piekło, tam byłam szczęśliwa i dobrze mi się współpracowało z tamtejszą ludnością.
Późniejsi kierownicy szkoły wykazali się wielką inicjatywą. Michał Markowicz w latach 1970-tych zaprowadził wyrzucając piece centralne ogrzewanie i kanalizację zamiast studni, kazał także wyłożyć wszystkie sale wykładziną. Kierownik następca jego Wincenty Skowroński kazał otoczyć ogród, boisko i szkołę parkanem, p. Czesława Ciborowska przebudowała wnętrze szkoły i połączyła osobny budynek ze szkołą. Pod protektoratem i z inicjatywy inspektora Henryka Słoniny, późniejszego kuratora i prezydenta Elbląga, powstała w szkole "Izba Pamięci". Tam upamiętniono zasłużonych nauczycieli dla Piekła i całego Powiśla oraz działaczy polonijnych na tym terenie. Nie żałowano wówczas nakładów finansowych na ten "Polski Dom".
Szkoła w Piekle jest obecnie w pełni nowoczesną placówką. Uczniowie mówią teraz poprawnym literackim językiem i wykazują się dobrym poziomem nauki, o czym świadczą przodujące miejsca w konkursach organizowanych przez kuratorium i liczne dyplomy.
Ale ten "Dom Polski" jest bez uznania naszej obecnej Rady Miejskiej Sztumu i jej burmistrza Leszka Tabora, chociaż to właśnie ludność Piekła tak licznie poparła jego kandydaturę na burmistrza w ostatnich wyborach do samorządów. Zapadła lub zapadnie uchwała o likwidacji tej szkoły.
Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?