Parafianie z Żuławki Sztumskiej pożegnali odchodzącego na emeryturę księdza Stanisława Mrozika. Po 44 latach duszpasterskiej posługi proboszcz przekazał parafię swojemu następcy.
Jest wielkim szczęściem mieć takiego proboszcza - mówi Anna Soukup z Jasnej. - To ksiądz, który przyszedł do ludzi z powołania i oddał nam serce.
Ksiądz Mrozik przez wiele lat prowadził niewielkie przykościelne gospodarstwo rolne, doprowadził do powstania kaplicy w Bukowie i odnowienia świątyni parafialnej w Żuławce.
- Nie było łatwo - wspomina emerytowany proboszcz. - Po ukończeniu seminarium trafiłem do parafii w Bieniewie. Nie miałem nic. Organizowałem tę parafię od podstaw. To były czasy, w których nie wolno było podpisywać księżom umów z władzami świeckimi. Toteż klepaliśmy biedę. W Bieniewie miałem tylko sutannę, komże, ornaty i kapelusz. Trzymałem to u organisty, bo komornik raz po raz zaglądał i upominał się o swoje. Dwa lata kościółek oświetlaliśmy lampami gazowymi, bo prądu nie było. Wszędzie było daleko. Stamtąd trafiłem do Żuławki. Miałem tu dwie krowy, trochę ziemi. Biedę dzieliłem z siostrą. Dzięki jej pracy, a potem także jej męża ja mogłem poświęcić się posłudze.
Parafianie z Żuławki modlą się w odnowionej świątyni. Przed laty kościół popękał. Ksiądz proboszcz wraz z parafianami zakasał rękawy i wziął się za remont.
- Kościół stoi na skarpie - wspomina ksiądz Mrozik. - Droga była kiedyś brukowana. Drgania powodowały obsuwanie się gruntu i pękanie murów świątyni. Sprowadziłem z Gdańska profesora budownictwa, który przeprowadził badania i zalecił związanie ścian kościoła śrubami rzymskimi. Pomogło. Na krótko. Kościół zaczął się rozchodzić dołem. Odkopaliśmy więc fundamenty i wylaliśmy ławę. No i kościół stoi do dziś.
Ksiądz Mrozik przez wiele lat żył jak święty Franciszek. Teraz, gdy przyszedł czas emerytury, ze spokojem patrzy w przyszłość. Przeprowadza się wraz z rodziną siostry do Stargardu. Będzie odpoczywał.
- Na tej ziemi wszystko ma swój czas - mówili w podziękowaniu parafianie. - Ze wzruszeniem cię żegnamy księże proboszczu. Byłeś dla nas jak brat, jak ojciec. Na dalszą drogę zabierz naszą wdzięczność i serca.
W pożegnalnej mszy księża z sąsiednich parafii oraz przyjaciele i rodzina proboszcza Stanisława. Po zakończeniu uroczystości ksiądz Mrozik wyszedł po raz ostatni z kościoła parafialnego drogą usłaną kwiatami.
- Wyszedł tak, jak zawsze - mówiła ze łzami w oczach Anna Soukup. - W samej sutannie i ze swoją starą, skórzaną torbą. Przystanął na chwilę, westchnął i poszedł. Bez słowa, żegnany burzą oklasków.
Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?