Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nowy tomik poezji Janusza Ryszkowskiego

Piotr Piesik
Archiwum
W bibliotece dwumiesięcznika literackiego „Topos”, wydawanego w Sopocie, ukazał się tomik wierszy Janusza Ryszkowskiego „Stacja przedostatnia”.

- To szósta w twoim dorobku książka poetycka, od poprzedniej „Do snu nie przemycisz domowych zapachów” dzieli ją aż 12 lat. Dość długo milczałeś…

- Dlatego śmiało możesz napisać, że to jedna z najbardziej oczekiwanych książek roku… To oczywiście żart, bo naprawdę to czeka się np. na to, by polska drużyna zagrała w piłkarskiej Lidze Mistrzów. Tymczasem polska poezja współczesna zalicza się do ścisłej światowej czołówki. To nieprawda, że nie cieszy się zainteresowaniem, sięgają po nią także młodzi ludzie. Większość z nich próbuje także pisać. Wystarczy zajrzeć do naszego kwartalnika „Prowincja”, by przekonać się, że mamy wokół siebie wielu twórców. Poezja była i pozostanie elitarna, czasem pokutuje stereotyp, że Mickiewicza czytało się masowo…
Ale wracając do pytania. Przez te lata poetycko nie milczałem, publikowałem wiersze w prasie literackiej, zdecydowanie częściej pisałem o innych poetach. Pewne doświadczenie życiowe, odejścia najbliższych, napięcia emocjonalne zaowocowały powrotem do wierszy.

- Na okładce książki widnieje zdjęcie samotnego krzyża wśród w połowie skoszonego pola.

- Zrobiłem tę fotografię pod Mirowicami kilka lat temu. Widok wydawał mi się zgoła metafizyczny. Podczas przygotowywania publikacji wierszy, przypomniałem sobie o tym zdjęciu. Chciałem, żeby tomik miał możliwie dużo odwołań do realiów, w których żyję od lat. Moje wiersze wiele zawdzięczają, wręcz karmią się sztumską codziennością. Oczywiście odpowiednio przetworzoną, artystycznie przefiltrowaną.

- Tytuł „Stacja przedostatnia” odnosi się do realnej, nieczynnej stacji kolejowej w Opaleniu, wsi po drugiej stronie Wisły niedaleko Gniewu, gdzie się urodziłeś. I jednocześnie biblijnej stacji drogi krzyżowej.

- Zamierzałem, choć nie wiem, czy mi się to artystycznie udało, kierować wektor poetycki od konkretu do jakiegoś przebłysku metafizycznego. To teraz zabrzmiało szalenie poważnie, chyba nawet trochę odstraszająco. Wydaje mi się, że napisałem wiersze dość przejrzyste, odwołujące się do doświadczeń każdego.

- Piszesz jednak o sprawach trudnych, o odchodzeniu, chorobie, śmierci, ale nie brakuje też subtelnego humoru, ironii. Zdumiało mnie „tłumaczenie” wiersza Richarda Brautigana, amerykańskiego bitnika, idola dzieci-kwiatów, składający się jedynie z dwóch dat, bez dalszego tekstu. O co chodziło?

- Lubię odlotowe, wariackie wiersze Brautigana, z którymi zetknąłem się dawno, bo w latach 70. ubiegłego wieku. Kilka z nich tłumaczyłem, znalazły się też w poprzednim tomiku. Ten akurat pasował mi do cyklu „Nieśmiertelniki”. To potoczna nazwa blaszek identyfikacyjnych będących na wyposażeniu żołnierzy. Ja też rozdałem poetyckie „nieśmiertelniki” kilku bohaterom wierszy, autentycznym i fikcyjnym. Cyfry, z których się składają, to daty życia i śmierci. Postał rodzaj epitafiów, nawiązanie, zachowując odpowiednie proporcje, do niezrównanych „Umarłych ze Spoon Rivers” Edgara Lee Mastersa. Pierwotnie zamierzałem cykl nazwać „Umarli z Parlety”. Nie wiem, czy wiesz, że nazwa naszego cmentarza, która pochodzi od pobliskiego jeziora, w języku Prusów mogło oznaczać przepłynąć? Trudno nie skojarzyć tego z mitycznym Charonem, przewożącym zmarłych na drugą stronę Styksu.

- Zostanie po nas/i po naszym świecie/ NIP, PESEL, REGON/ i zapalona świeczka w necie… - piszesz w zakończeniu tomiku… Gdzie można go nabyć?

- Dystrybucja odbywa się z 4 numerem dwumiesięcznika „Topos”, można ją też kupić osobno. Zainteresowani znajdą informacje na stronie internetowej „Toposu”.

- Kwartalnik „Prowincja” zapowiada wydanie twojej kolejnej pozycji z zupełnie innego gatunku. Bohaterem opowieści jest doktor Feliks Morawski, sztumski lekarz, społecznik, kierownik Banku Ludowego, założyciel kółka śpiewu…

- Dzięki przypomnieniu tej postaci, patrona pierwszego w mieście osiedla, który się mieszkańcom mało kojarzy, mogłem przybliżyć kawałek prawie nieznanej historii przedwojennego, w dużej części tętniącego polskością Sztumu i okolic.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sztum.naszemiasto.pl Nasze Miasto