Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Żołnierze Wyklęci na ziemi sztumskiej. Tu walczyła 5. Wileńska Brygada AK. ZDJĘCIA

Witold Chrzanowski
Witold Chrzanowski
W Dniu Żołnierzy Wyklętych przypominamy: Ziemia sztumska była po II wojnie światowej jednym z głównych bastionów antykomunistycznego ruchu oporu na Pomorzu. To tu działał m. in. ppor Zdzisław Badocha "Żelazny", podkomendny najsłynniejszego z Żołnierzy Wyklętych mjr. Zygmunta Szendzielarza "Łupaszki", dowódcy legendarnej 5. Wileńskiej Brygady Armii Krajowej. Obaj bohaterowie, jak zresztą wielu innych, do dzisiaj są "ulubionymi" przedmiotami agresji środowisk określających się jako "lewicowe i liberalne".

Ppor Badocha nie doczekał się dotąd, o czym już kilkakrotnie pisaliśmy, godnego go grobu. Szczątków zabitego, w 1946 roku, przez UB bohatera dotąd nie udało się odnaleźć. Według informacji uzyskanych przez Instytut Pamięci Narodowej, "Żelazny" został pochowany przez ubeków w Sztumie. IPN zapowiada, że będzie szukał ciała bohatera do skutku.

Przybliżmy tę ciekawą z bardzo wielu powodów postać. Zdzisław Badocha urodził się w 1925 roku w Dąbrowie Górniczej, ale jego życie związane było z Wileńszczyzną, gdzie uczył się i był harcerzem. Ojciec był podoficerem Korpusu Ochrony Pogranicza w Nowych Święcianach. Tam też uczył się w Państwowym Gimnazjum im. Józefa Piłsudskiego, gdzie poznał swoich przyszłych towarzyszy walki, m.in. Stanisława Dybowskiego "Ćwiartkę", późniejszego żołnierza 5. Wileńskiej Brygady AK, który poległ w bitwie z Niemcami pod Worzianami w styczniu 1944 roku.

W czerwcu 1942 roku Badocha złożył przysięgę Armii Krajowej, przyjął pseudonim "Żelazny". Miał 17 lat. Do 5 Wileńskiej Brygady AK, zwanej "Brygadą Śmierci" wstąpił w maju 1944 r.oku W późniejszym czasie Badocha dowodził szwadronem, w którym służyła m.in. Danuta Siedzikówna "Inka". Po operacji "Ostra Brama", czyli oswobodzeniu w lipcu 1944 roku Wilna z rąk okupanta niemieckiego, uniknął wywiezienia przez NKWD do Kaługi. Walczył z sowiecką okupacją Polski, przeciwstawiając się z bronią w ręku m.in. oddziałom UB, MO czy NKWD, stał się po wojnie żołnierzem antykomunistycznego podziemia. 15 sierpnia 1945 roku, w święto Wojska Polskiego, mjr Zygmunt Szendzielarz awansował go na podporucznika.

Na wiosnę 1946 roku "Żelazny" dowodził jednym z patroli dywersyjnych, których zadaniem było pozyskiwanie środków na działalność konspiracyjną (pieniądze, broń, amunicja, lekarstwa), a także bieżąca akcja zbrojna przeciwko działaczom komunistycznym. Działając na obszarach m.in. Borów Tucholskich i Pomorza partyzanci antykomunistyczni skutecznie paraliżowali działalność administracji i służb bezpieczeństwa oraz wojska. Władza komunistyczna organizowała olbrzymie obławy z zaangażowaniem wielu środków technicznych oraz setek żołnierzy.

Wśród pomorskich komunistów oddział "Żelaznego" budził strach. Największym sukcesem Badochy była akcja przeprowadzona 19 maja 1946 roku. Informowało nawet o niej radio BBC. Na terenie powiatów: Starogardu Gdańskiego i Kościerzyny, poruszając się samochodem partyzanci rozbroili siedem posterunków MO i placówkę UB. Z rozkazu "Żelaznego" rozstrzelano pięciu funkcjonariuszy UB, w tym sowieckiego oficera NKWD, niszcząc w ten sposób siatkę aparatu represji na Pomorzu i destabilizując totalitarną władzę na dłuższy czas.

Po akcji rozbicia jednostek MO i UB major "Łupaszka" wnioskował o odznaczenie "Żelaznego" Krzyżem Virtuti Militari. "Bardzo odważny, dzielny, pełen inicjatywy, wykazał wielką odwagę osobistą" - pisał o "Żelaznym" słynny dowódca "Brygady Śmierci".

Na początku czerwca 1946 roku "Żelazny" po starciu z UB w rejonie Dzierzgonia i Sztumu został ranny. Pierwszej pomocy udzieliła mu wtedy sanitariuszka Danuta Siedzikówna "Inka". Został umieszczony w majątku Zielenice, a następnie w majątku Czernin. 28 czerwca 1946 roku grupa funkcjonariuszy UB z Malborka trafiła do Czernina, gdzie przypadkowo natknęła się na ppor. Zdzisława Badochę. Nie chciał się poddać. Poległ w walce.

Miejsce pochówku Zdzisława Badochy "Żelaznego" do dziś, jak wspomniano wyżej, nie jest znane.

Szczątki jego dowódcy - mjr. Szendzielarza - spoczywają już w grobie. Wciąż jednak nie można mówić o tym, by spoczywały w spokoju. Co pewien czas w obiegu publicznym pojawiają się gołosłowne, pochodzące jeszcze z czasów PRL, oskarżenia, w których ten bohater antykomunistycznego podziemia uznawany jest za "bandytę i mordercę". Przed pewnym czasem "raczyła" tak określić "Łupaszkę" posłanka lewicy Joanna Senyszyn. Oskarżenia pojawiły się z okazji rocznicy zabicia Zygmunta Szendzielarza - strzałem w tył głowy (ulubiony przez komunistów sposób egzekucji), którego sejm uczcił stosowną uchwałą.

Gdy 8 lutego 2022 roku większość parlamentarzystów stojąc modlitwą czciła pamięć bohatera, posłowie Lewicy demonstracyjnie siedzieli, a grupa posłów PO, na czele z Klaudią Jachirą (stanowiącą wzór inteligencji i kultury w tej formacji), wyszła w proteście z sali obrad.

To nie wszystko.

- Gdy posłowie Platformy powracali do sali obrad po swoim proteście, jeden z nich pokazał nam środkowy palec - powiedział przed rokiem naszemu reporterowi poseł Michał Urbaniak z Konfederacji.

Swoisty komentarz do skandalicznej sytuacji dał przed laty sam... "Łupaszka", który w wydanej w latach 40. ulotce tak odpowiedział swoim ówczesnym i, jak się okazuje dzisiejszym, wrogom:

"Nie jesteśmy żadną bandą, tak jak nas nazywają zdrajcy i wyrodni synowie naszej ojczyzny. My jesteśmy z miast i wiosek polskich. My walczymy za świętą sprawę, za wolną, niezależną, sprawiedliwą i prawdziwie demokratyczną Polskę! (...) My chcemy, by Polska rządzona była przez Polaków oddanych sprawie i wybranych przez cały Naród (...) Dlatego też wypowiedzieliśmy walkę na śmierć i życie tym, którzy za pieniądze, ordery lub stanowiska z rąk sowieckich, mordują najlepszych Polaków domagających się wolności i sprawiedliwości".

Tyle zapisek "Łupaszki", a teraz kolejne świadectwa z epoki, pokazujące działalność niepodległościowego podziemia na ziemi sztumskiej. Są to wybrane fragmenty dwóch meldunków funkcjonariuszy bezpieki i MO. Uwaga, zachowaliśmy ich oryginalną (czytaj - kuriozalną) pisownię:

"Sztum, dnia 11 czerwca 1946 r.
Do
Szefa Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Gdańsku
RAPORT NADZWYCZAJNY

W dniu wczorajszym tj. 1O.VI.46 r. o godz. 1.30 zostałem powiadomiony przez referenta tutejszego Urzędu, Matyję Józefa, o tym, że w wiosce Tulice gm. Stary Targ, przebywa banda. W porozumieniu z komendantem Powiatowe Komendy MO oraz dowódcą stacjonującej jednostki 55 pułku piechoty w Sztumie, po nakreśleniu planu akcji, pojechaliśmy trzema maszynami ciężarowymi i. Jedną osobową w sile 55 ludzi, dwoma różnymi drogami do wspomnianej wioski celem osaczenia. Pierwsza maszyna ciężarowa łącznie z funkcjonariuszami Bezpieczeństwa w sile 20 ludzi pojechała drogą Sztum-Stary Targ-Waplewo do Tulic. Pozostałe dwie maszyny ciężarowe z wojskiem pojechały ze Sztumu do Starego Targu przez Krasną Łąkę do Tulic. Nadmieniam, że samochód z milicją i prac[ ownikami] UB był poprzedzony maszyną osobową, w której jechałem ja, Szef Pow. Urzędu Bezp. Publ. w Malborku, oraz z(astęp]ca komendanta MO por. Cieślak, mieliśmy jechać do Waplewa, ponieważ w tej wsi na majątku państwowym poprzednio zatrzymała się banda, po zorientowaniu się mieliśmy planowo udać się do Tulic. Zaznaczam, że samochód z funkcjonariuszami MO i bezpieczeństwa na którym jechał także komendant Pow. Komendy MO nie zatrzymując się w Waplewie, udał się bezpośrednio do Tulic, nie zatrzymując się nawet przed wsią, w celu zorientowania się, przez co został zauważony przez bandę i ostrzelany z domu położonego o 10 metrów od miejsca gdzie się zatrzymał samochód z MO i UB. Funkcjonariusze MO i UB nie zorientowawszy się zostali zasypani ogniem z karabinów maszynowych i automatów, gdzie na samochodzie w pierwszym momencie już zostało zabitych trzech milicjantów, oraz ranni: komendant Pow. MO, dwóch milicjantów oraz jeden funkcjonariusz UB. Następnie banda zaczęła atakować naprzód i złapała w/w rannych oprócz pracownika UB, który się wycofał, oraz czterech milicjantów, szofera z więziennictwa i trzech z UB z pośród których dwóch z UB ob. Kantorowskiego i ob. Baczyńskiego rozstrzelono na miejscu, natomiast resztę zostawili w spokoju. Następnie zabrali broń, załadowali na samochód i w pośpiechu pojechali w stronę Krasnej Łąki, gdzie natknęli się na nadjeżdżające wojsko, między którymi było trzech pracowników UB. W odległości mniej więcej 100 metrów stanęło wojsko naprzeciw bandy. Na zapytanie dowódcy wojska; "Kto jedzie" odpowiedziano; "Milicja ze Sztumu", co powtórzyło się kilkakrotnie. Na stanowcze domaganie się dowódcy wojska hasła umówionego podali odzew ("Bytom"), poczem otworzyli ogień na wojsko z karabinów maszynowych. Straty jednakże nie było, ponieważ karabin maszynowy ustawiony był na szoferce samochodu. Natomiast wojsko odpowiedziało ogniem karabinów maszynowych. Spotkanie wojska z bandą nastąpiło o godzinie 1.30-ci. Noc dzisiejsza była wyjątkowo ciemna, tak, że banda zostawiając zabrany samochód oraz broń zbiegła do lasu. Zaznaczam, że przy drodze jest gospodarstwo do którego przylega prawie las, co było powodem, że banda zdołała bezkarnie ujść w kierunku pow. Suskiego. Banda składała się [z] około 20-tu ludzi. Ubrani w mundury angielskie, czarne berety, uzbrojeni w karabiny maszynowe, automaty i granaty, dowódcą ich był podporucznik. 1 W skład ich wchodziła jedna kobieta w butach z cholewami, zielonej spódniczce i bluzie angielskie, z blizną na twarzy.2 Po wycofaniu się bandy zauważono w kilku miejscach ślady krwi, stąd wynika, że kilku z nich było rannych.3 Dalszej akcji podjąć nie było można, dlatego że była wyjątkowo ciemna noc, co sprzyjało bandytom w ucieczce. Zaznaczam, że po otrzymaniu meldunku, powiadomiłem telefonicznie Pow. Urząd Bezp. Pub!' w Suszu i Morąg[u], ażeby obstawili drogi celem uniemożliwienia przejścia wspomnianej grupie na teren wymienionych powiatów. Manifestacyjny pogrzeb w porozumieniu z miejscowymi Władzami Administracyjnymi, ustalony został na piątek, godzinę 12-tą.

Sporz. l egz. Wyk. M.A.
Szef Pow[iatowego] Urzędu Bezp[ieczeństwa) Publ[icznego] w Sztumie
(-) Złotogórski W. ppor."

I drugi dokument:

"Do
Szefa Pow(iatowego] Urzędu Bezp(ieczeństwa] Publ(icznego]
w Sztumie
Od Mł(odszego] referenta gm(iny] Stary Targ Matyji Józefa
RAPORT
Dnia 2.VI.46 r. o godz. 11.30 weszło sześciu bandytów uzbrojonych w automaty i pistolety na posterunek MO w Starym Targu, zastając na posterunku MO w Starym Targu milicjanta Krakowskiego i Marcinkiewicza. Krakowski leżał na leżance, a Marcinkiewicz był w kuchni, pił wodę. Spojrzał się, a za plecami jego stał człowiek nieznany, trzymając skierowany automat na niego. Zabrali go do pokoju i zaczęli rozmowę o zgłoszonym raporcie od Radki, który leżał na biurku, pytali się jakie samochody mają tam przyjechać. Marcinkiewicz zapytał, z kim ma do czynienia, oni odpowiedzieli, że są z podziemnej organizacji AK 6-ta Brygada Wileńska (sic). 1 Później zaczęli szukać po pokojach posterunku, zabrali mundur, spodnie, czapkę, pas, ładownice, sto sztuk amunicji, jeden karabin, automat sowiecki, pieczątkę, torbę Komendanta z wszelkimi zapiskami, gazetkę poszukiwanych, mapę i wszelkie dokumenty z biurka. W tym czasie przyszedł Nowakowski, były Komendant Posterunku Starego Targu, zażądali od niego dokumentów w których znaleźli legitymację PPR-u zabrali wszystkie dokumenty. W tej chwili bandyci wprowadzili Komendanta tego Posterunku, któremu już po drodze odebrali pistolet, kazali mu usiąść przy nas, a bandyci usiedli na przeciw nas z bronią wymierzoną do strzału w naszym kierunku. Jeden z bandytów w randze sierżanta mówił do Nowakowskiego: "Zostawimy ciebie żywego, ale popraw się i wystąp z partii, a jeżeli się nie poprawisz to się z tobą skończy."
W tym nadjechało auto, na które wsiedli i odjechali w kierunku Sztumu. Odchodząc z posterunku powiedzieli, że przez parę godzin czasu nie wolno nam się ruszać, a po godzinie możecie jechać do Sztumu i zameldować. Nadmieniając, zostawiamy wam karabiny, jedźcie do Sztumu, przywieźcie amunicji i brońcie ludzi od bandytów."

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sztum.naszemiasto.pl Nasze Miasto