Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Krzysztof Golwiej dla naszej redakcji: Kolarze będą walczyć w Tokio o medale

Piotr Piesik
Piotr Piesik
Archiwum Krzysztofa Golwieja
Lada dzień w Tokio rozpoczynają się Igrzyska Olimpijskie. Toczyć się będą dalece odmienny sposób, m.in. bez udziału kibiców. Bardzo niewiele osób będzie więc mogło powiedzieć, że oglądało zmagania sportowców podczas olimpiady. Wśród nich będzie Krzysztof Golwiej, prezes Polskiego Związku Kolarskiego, na co dzień mieszkaniec Malborka.

Na krótko przed wyjazdem Krzysztofa Golwieja do Tokio udało nam się z nim porozmawiać, także na temat szans polskich zawodniczek i zawodników w zawodach torowych, szosowych i górskich. Oto zapis wypowiedzi naszego rozmówcy:

- To będą zupełnie inne igrzyska, bez kibiców. Japończycy podeszli do tego bardzo rygorystycznie: trening, wyjazd na start, potem powrót do wioski olimpijskiej. My działacze będziemy pewnie mieli nieco więcej możliwości, liczymy też na szansę obejrzenia innych dyscyplin, ale to okaże się na miejscu. Zawodnicy i trenerzy na pewno takiej szansy mieć nie będą.

- Nawet na trasie wyścigu szosowego ze startu wspólnego nie powinno być kibiców, organizatorzy wystosowali apel do miejscowych fanów, żeby tam nie przychodzili. Naród jest bardzo zdyscyplinowany, więc pewnie tak się stanie. Innych kibiców nie powinno być, bo do Japonii nawet nie przyjadą. Szkoda, bo wyścig będzie się odbywać wokół góry Fudżi.
Do Tokio lecę w środę (rozmowę oczywiście prowadziliśmy wcześniej – przyp. PP), w Japonii nigdy wcześniej nie byłem. Podobno kraj jest piękny, lecz nie wiem, jak dużo uda mi się zobaczyć. Wiedzę na razie czerpię z filmów, literatury oraz internetu. Na żadne wycieczki się zresztą nie nastawiam, nie po to tam jadę.

- Co do obostrzeń sanitarnych, nas również to dotyczy. Wszyscy zostaliśmy zaszczepieni, przed wyjazdem odbywamy szczegółowe badania w laboratorium w Gdańsku Oliwie. Wyniki muszą być przetłumaczone nie tylko na język angielski, na japoński również.

- Oczywiście docierały do mnie głosy, dlaczego prezes związku jedzie na olimpiadę, a nie jeden zawodnik czy zawodniczka więcej. Gdyby pojawiła się taka możliwość, że ja nie jadę tylko może za mnie pojechać zawodnik który wystartuje, nie byłoby żadnej dyskusji, zostaję w kraju. Ale igrzyska to impreza szczególna, prawo udziału w nich trzeba sobie wywalczyć, zapracować. Dlatego na przykład w wyścigu szosowym nasz kraj ma trzy miejsca. Jeśli zostanę w kraju, czwarty zawodnik i tak nie będzie mógł stanąć na starcie. Dlatego w żadnym razie nie zabieram nikomu miejsca.

- Jakie są szanse naszych reprezentantów? Czy będą medale? Bardzo bym sobie tego życzył dla nas wszystkich, przecież medal olimpijski jest największą wartością. Marzeniem sportowca jest start na olimpiadzie a już medal to ukoronowanie kariery. Sęk w tym, że przyjeżdżają najlepsi i każdy chce ten medal zdobyć. Przyglądając się od wielu lat najlepszym na świecie, choćby przyjeżdżającym do nas na Tour de Pologne widać wyraźnie, że do wygrywania potrzebny jest „instynkt wilka” – dopóki walczę, mogę być zwycięzcą.

- Czy kiedyś przed laty, kiedy zaczynałem jeździć na rowerze, wyobrażałem sobie że pojadę na olimpiadę, choćby jako prezes związku? Przypominam sobie dawne czasy, kiedy mój pierwszy trener Marian Uchlik zwoływał nas na zbiórki, skąd ruszaliśmy na treningi. Od zabawy po wyczyn. Nawet przez myśl mi nie przechodziło na początku, że osiągnę sukcesy. Potem, w starszych kategoriach już nam wpajano przekonanie – możesz być olimpijczykiem. Wręczano kółka olimpijskie, przed samą olimpiadą zakwalifikowani dostawali piąte kółka. Ja takiego szczebla nie sięgnąłem, lecz każdy kto podejmuje treningi, może takie sukcesy osiągnąć.

- Dziś nie ma już wyraźnego podziału na kolarstwo amatorskie i zawodowe, kiedy Ryszard Szurkowski mógł jechać na olimpiadzie, Eddy Merckx już nie. Jednak widzimy doskonale, że sukcesy sportowe przekładają się też na rozwój osobisty zawodniczek i zawodników. Ktoś kto zdobywa medale, często bywa potem doskonałym trenerem, działaczem czy przedsiębiorcą. Jako pierwsi wystartują w Japonii nasi szosowcy. Potem przedstawicielki i przedstawiciele kolejnych konkurencji. Każdy medal będzie ogromnym sukcesem i obym mógł o tym opowiadać po powrocie z Tokio - dodaje Krzysztof Golwiej.

- Obok kilka zdjęć z ostatniego spotkania przed wylotem kolarzy do Tokio, kiedy przedstawiciele poszczególnych dyscyplin sportu składali podpisy na fladze państwowej. W tym gronie był też Krzysztof Golwiej oraz jeden z czołowych polskich kolarzy torowych Mateusz Rudyk

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sztum.naszemiasto.pl Nasze Miasto