Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Śladami Żołnierzy Wyklętych

Piotr Piesik
Archiwum
Na łamach dodatku "Powiśle Sztum i Dzierzgoń" opublikowany został wywiad z Arkadiuszem Dzikowskim, dyrektorem Gminnego Ośrodka Kultury w Mikołajkach Pomorskim, znanym też z działalności w Bractwie Rycerzy Ziemi Sztumskiej oraz muzykowania w grupie jazzrockowej Akkon - wywiad dotyczył Żołnierzy Wyklętych, bojowników polskiego podziemia niepodległościowego, o których wiemy z każdym rokiem więcej, a jednak w historii tych formacji zbrojnych pozostaje wiele "białych plam". Oto treść tego wywiadu.

1 marca obchodzony był Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Na Powiślu działania polskiego podziemia niepodległościowego były intensywne i energiczne. Wiem, że gromadzi Pan wiedzę na ten temat. Skąd wzięło się określenie Żołnierze Wyklęci?

Istnieją dwie drogi pochodzenia tej nazwy. Pierwsza wywodzi się z literatury – Jerzy Ślaski „Żołnierze Wyklęci (1966). Druga - z tytułu wystawy organizowanej w latach 90-tych poprzedniego wieku, dotyczącej podziemia antykomunistycznego i niepodległościowego. Żołnierzy tych nazywamy "wyklętymi", ponieważ przez długie lata pamięć o nich była celowo zacierana.
Dodajmy, że nazwa Żołnierze Wyklęci funkcjonuje tylko w Polsce. Początkowo była używana nieoficjalnie, jednak szybko się przyjęła i znalazła nawet miejsce w nazwie święta państwowego.

A gdybyśmy mieli określić Żołnierzy Wyklętych od strony wojskowej, bo przecież chodzi o formacje zbrojne?

Określenie to dotyczy formacji wojskowych, które po wkroczeniu na polskie tereny Armii Czerwonej i Ludowego Wojska Polskiego znalazły się w sytuacji ponownej zdrady. Nie zaprzestały walki z hitlerowcami, jednak zaczynała się dla nich też walka o suwerenną Polskę. Ogólnie można byłoby te oddziały określić jako formacje "poakowskie". Trzeba też pamiętać, że szereg oddziałów zachowywało dużą odrębność, zresztą w tamtych warunkach trudno było mówić o zintegrowanym, stałym dowodzeniu. Partyzantka niepodległościowa działała do roku 1952. Wtedy ustały walki zorganizowanych oddziałów, nawiązujących do formacji zbrojnych z okresu II wojny światowej. Były to już oddziały bardzo nieliczne, które mogły przetrwać w terenie.

Badania Instytutu Pamięci Narodowej dowodzą jednak, że akcje zbrojne przeciwko władzy ludowej trwały znacznie dłużej.

Tak, pojedynczy partyzanci jeszcze przez kilkanaście lat ukrywali się przed tropiącymi ich milicjantami i ubekami. Przyjmuje się, że ostatnim partyzantem, który zginął w walce, był Józef Franczak, pseudonim "Laluś", poległy w 1963 roku. Oczywiście oficjalne źródła nazywały tych bojowników nie inaczej jak bandytami.

Powróćmy teraz na Powiśle. Odkrywamy coraz więcej faktów z działań Żołnierzy Wyklętych na naszych terenach.

Działalność oddziałów niepodległościowych na Powiślu była aktywna, lecz nie trwała długo. Największe zagrożenie
dla władzy ludowej stwarzała 5 Wileńska Brygada AK majora "Łupaszki" oraz oddział Narodowego Zjednoczenia Wojskowego porucznika "Opaszki". Ta druga formacja działała w rejonie Ostróda - Iława - Lidzbark Warmiński, lecz jej żołnierze docierali też do Dzierzgonia. W pamięci starszych mieszkańców te oddziały mogą być mylone ze sobą. Także ze względu na podobieństwo pseudonimów ich dowódców. Jednak według naszej dzisiejszej wiedzy oba oddziały nie współdziałały ze sobą.

Działania majora "Łupaszki" są za to coraz lepiej znane?

Tak, choć wciąż pozostaje mnóstwo "białych plam". "Łupaszko" przebywał na Powiślu od początku listopada 1945 do późnego lata 1946 roku. To okres konspiracji w domu na Zajezierzu, potem przenosiny do Zielonek, Chojt, Jodłówki. Od czerwca 1946 roku dowodzony przez "Łupaszkę" oddział nie prowadzi tutaj już stałej bazy konspiracyjnej, przemieszcza się na lewy i prawy brzeg Wisły.

Jak ocenia Pan stopień poznania drogi bojowej i konspiracyjnej oddziałów majora "Łupaszki"?

Od strony naukowej można zanotować stały postęp, przede wszystkim za sprawą badań podejmowanych przez Instytut Pamięci Narodowej. To niełatwe zadanie, większość materiałów archiwalnych oddziałów podziemia niepodległościowego wpadła po ich rozbiciu w ręce UB. Jednak dzięki temu wiele przetrwało.
IPN publikuje coraz to nowe książki, filmy. Książki są jednak dość trudne w lekturze dla przeciętnego czytelnika. W naszej pracy edukacyjnej korzystamy bardziej z filmów. Myślę, że trzeba czekać na większą ilość literatury beletrystycznej, opartej na wiedzy historyków.
Istnieje natomiast olbrzymie zainteresowanie Żołnierzami Wyklętymi wśród młodzieży. Widać to szczególnie 1 marca, kiedy organizowanych jest wiele rozmaitych przedsięwzięć dotyczących dziejów Żołnierzy Wyklętych. Wśród uczestników dominują ludzie poniżej 30 roku życia.

Jak Pan sądzi, skąd to zjawisko?

W dziejach Żołnierzy Wyklętych zawiera się nuta polskiego romantyzmu, walki przeciw silniejszym, choćby wydawała się nawet beznadziejna. Myślę, że dowodem tego są późniejsze działania oficjalnej propagandy, starającej się zatrzeć jak najwięcej faktów z tego okresu historii najnowszej Polski. Władze w latach 1945 - 1947 zdawały sobie sprawę ze słabego poparcia w społeczeństwie, podziemie zbrojne było poważnym zagrożeniem. Jedynym sposobem przeciwdziałania była fizyczna likwidacja tych oddziałów albo przeciąganie na swoją stronę poprzez wikłanie we współpracę z UB. Potem wymazanie z pamięci poprzez likwidację miejsc martyrologii.
Dopiero w latach 80 - tych zaczęto wmurowywać tablice pamiątkowe poświęcone bojownikom podziemia niepodległościowego w kościołach.

Jednak do dziś zdarzają się - i to wśród mieszkańców Powiśla - krytyczne opinie o żołnierzach "Łupaszki", posądza się ich o rabunki. Czy to echa oficjalnej propagandy z czasów PRL?

Po części zapewne tak. Jednak trzeba pamiętać, że po przejściu frontu panował na tych terenach wielki chaos. Broni było mnóstwo, porzuconej w lasach. Kłusowano na zwierzynę a i napady rabunkowe się zdarzały. Takie zdarzenia były przypisywane oddziałom podziemia, które nie miały z nimi nic wspólnego.
Nie ma też co ukrywać, że nie będą darzyć Żołnierzy Wyklętych sympatią potomkowie aktywistów PPR czy funkcjonariuszy UB, rozstrzelanych, zabitych w starciach lub ukaranych publiczną chłostą na oczach okolicznych mieszkańców.

Jest Pan liderem grupy "Szwadron Powiśle", organizującej rajdy terenowe śladami żołnierzy majora "Łupaszki".

"Szwadron Powiśle" to sekcja działająca w Gminnym Ośrodku Kultury w Mikołajkach Pomorskich, powstała na bazie tradycji Żołnierzy Wyklętych, operujących niegdyś w Mikołajkach oraz okolicy. To grupa turystyki i rekonstrukcji historycznej. Ruch turystyczny opiera się przecież na miejscach związanych z historią, z istotnymi wydarzeniami. Naszym celem jest doprowadzenie do wytyczenia kilku szlaków turystycznych śladami Żołnierzy Wyklętych. Temu służą nasze marsze terenowe. Poznajemy te obszary od przysłowiowej podszewki, rozmawiamy z mieszkańcami. Mamy tę szansę, że jeszcze możemy spotkać żyjących świadków tamtych wydarzeń. Liczę, że w najbliższych latach uda nam się wydać na ten temat publikację.
20 kwietnia wyruszymy na kolejny rajd, z Mikołajek Pomorskich do Kwidzyna, około 20 kilometrów przez lasy. Potem z Kwidzyna do Zajezierza.

Czy rozważacie też inne sposoby upowszechnienia wiedzy o Żołnierzach Wyklętych?

Musimy być aktywni w internecie, choć i tam często mamy do czynienia z przekazem na bardzo różnym poziomie. Niestety w szkołach, w obecnych ramach programowych, przy ograniczeniu zajęć z historii, niewiele da się zrobić. Brakuje liderów - pasjonatów, którzy pracowaliby z młodzieżą w czasie wolnym.
Planujemy natomiast ustawienie tablic informacyjnych obok miejsc pamięci jeszcze z czasów PRL. Choćby w Tulicach, gdzie stoi pomnik upamiętniający milicjantów, zabitych w starciu z oddziałem "Łupaszki". Nie dążymy do likwidacji takich pomników ani tablic, ale obok powinny się pojawić informacje, które wyjaśnią mieszkańcom czy turystom jak wydarzenia wyglądały naprawdę.

Rozmawiał Piotr Piesik

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sztum.naszemiasto.pl Nasze Miasto