Starosta sztumska dostała podwyżkę pensji, choć rok temu jednego głosu tylko zabrakło do jej odwołania

Dyskusja nad zmianą wynagrodzenia starosty zdominowała obrady wtorkowej sesji Rady Powiatu Sztumskiego, choć był to w porządku obrad ostatni z tzw. merytorycznych punktów. Po nim już tylko „sprawy różne”.

Projekt uchwały o zmianie wynagrodzenia starosty przedłożyła przewodnicząca rady Dobrosława Frączek. Według nowych ustaleń starosta ma zarabiać od 1 marca 2020 roku (czyli z wyrównaniem?) następujące wynagrodzenie: 5500 złotych zasadnicze, 1900 zł dodatek funkcyjny, dodatek specjalny w wysokości 40 procent wynagrodzenia zasadniczego i dodatku funkcyjnego łącznie, dodatek za wysługę lat 10 procent wynagrodzenia zasadniczego. Obliczyliśmy, że to 10910 złotych brutto. Niemało, choć przyznać trzeba, że w województwie pomorskim są samorządowcy, których gaże są jeszcze wyższe. Poprzednią pensję dla Sylwii Celmer ustalono w grudniu 2018 roku.

Dyskusję nad projektem uchwały rozpoczął Piotr Stec, który przecież sam był starostą. - Moment przyznania podwyżki nie jest najlepszy - argumentował. - Nie wiemy jak będzie wyglądała sytuacja finansowa powiatu. Nauczyciele pytają, czy będą środki na badania osób uczestniczących w egzaminie maturalnym. Jest coraz więcej wątpliwości co do pewnej decyzji pani starosty, czy była wyjaśniona?

Dobrosława Frączek odparła - nigdy nie jest dobry czas na podnoszenie wynagrodzenia, zwłaszcza w oczach opozycji. Podnosiliście, że to osoba młoda, bez doświadczenia. W 2018 roku wynagrodzenie starosty było niskie wśród włodarzy powiatów. Osiągnięcia są - dochód wpłacany przez farmy wiatrowe, wynajęcie przystani w Białej Górze, dodatkowe sumy dla spółki Karetki Polskie.

Przewodniczącej rady sekundował radny Zbigniew Pędziwilk twierdząc, że trzeba docenić pracę starosty. Bardzo pochlebnie o pracy Sylwii Celmer wypowiadali się także Łukasz Merchut, Grzegorz Kostrzewa i Adam Krupa, jeżeli tylko dało się coś usłyszeć w transmisji internetowej. Realizacja tych transmisji od dawna pozostawia wiele do życzenia, natomiast wtorkowa sesja w trybie zdalnym miała słyszalność wręcz koszmarną.

Decyzję o podwyżce krytykował radny Zbigniew Zwolenkiewicz - Ten czas jest szczególnie niedobry. Nie jesteśmy powiatem dużym, bogatym. Mówicie że pani starosta pracuje ciężko? Nie wyobrażam sobie, by mogło być inaczej skoro ktoś decyduje się podjąć takie obowiązki.

Zbigniew Zwolenkiewicz dodał ponadto, że nigdy starostowie sztumscy nie mieli maksymalnych stawek wynagrodzenia (gwoli ścisłości po podwyżce Sylwia Celmer również nie dostała „maksa”). Z tą wypowiedzią kontrastowało stwierdzenie radnego Jarosława Stawnego, że ta podwyżka pani staroście się należy.

Należy dodać, że w obradach sesji Sylwia Celmer nie brała udziału, przebywała na zwolnieniu lekarskim.

Matematyka „rozkładu głosów” w Radzie Powiatu sztumskiego od początku wskazywała, że uchwała zostanie przyjęta. Tak też się stało. Za zwiększeniem wynagrodzenia głosowali - Dobrosława Frączek, Adam Krupa, Łukasz Merchut, Zbigniew Pędziwilk, Sylwia Kubik, Ludwik Butkiewicz, Grzegorz Kostrzewa, Jarosław Stawny, Marcin Jarocki, Teresa Skolimowska, Karolina Skowrońska. Przeciw byli - Zbigniew Zwolenkiewicz, Ryszard Mazerski, Wojciech Cymerys, Dariusz Browarczyk, Piotr Stec, Leszek Sarnowski.

- A jeszcze nie tak dawno prezes Jarosław Kaczyński apelował o umiar i powściągliwość, mówiąc, że do polityki nie idzie się dla pieniędzy i że oczekuje daleko idącej skromności w życiu politycznym. Widać radni PiS z powiatu sztumskiego nie słuchają swego przywódcy (nie tylko oni zresztą) - skomentował radny Leszek Sarnowski. - Nikt nie kwestionuje, że starosta Sylwia Celmer pracuje i że starostwo funkcjonuje, choć jak funkcjonuje to już kwestia dyskusyjna, skoro coraz więcej fachowców odchodzi, od kierownika edukacji, komunikacji, a skończywszy na skarbniku. Nie wiemy jak wygląda współpraca między starostą a wicestarostą, bo do tej pory nie wyglądało to dobrze, skoro starosta wnioskowała o odwołanie swego zastępcy. No ale to groziło rozbiciem koalicji rządzącej, więc trzeba zagryźć zęby. Jeszcze nie tak dawno koledzy z PiS chcieli odwołać swego starostę. Dziś zmienili zdanie. Ciekawe co to oznacza? Kwestia jednak najważniejsza. Podnoszenie pensji w sytuacji kiedy wielu przedsiębiorców zamyka firmy, ogranicza zatrudnienie, obcina ludziom pensję, rośnie bezrobocie w powiecie, a za chwilę usłyszymy, że dochody podatkowe budżetu się zmniejszają - podwyższanie pensji staroście jest nieuczciwe i niemoralne. A może, tak jak z piosenką Kazika w radiowej Trójce, podwyżka dla starosty jest po prostu prowokacją. Niezależnie od powyższego, to po ludzku WSTYD - kończy L. Sarnowski.

Cofnijmy się teraz o rok. Niemal dokładnie dwanaście miesięcy temu radni głosowali nad wnioskiem o odwołanie Sylwii Celmer z funkcji starosty, który wcześniej złożyli: Dobrosława Frączek, Karolina Skowrońska, Marcin Jarocki, Sylwia Kubik oraz Zbigniew Pędziwilk (warto porównać z listą tych, którzy byli za podniesieniem wynagrodzenia). Kiedy przyszło do głosowania, za odwołaniem było 10 radnych, 4 osoby przeciw, 3 głosy były nieważne. Do odwołania wymagane było poparcie 11 radnych, czyli zabrakło jednego głosu. Jak widać, przez rok wiele się zmieniło.