Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Sztum: Policjant zatrzymywał karetkę na sygnale. Sprawę rozstrzygnie sąd

Piotr Piesik
Piotr Podsiadłowski, kierowca karetki
Piotr Podsiadłowski, kierowca karetki Piotr Piesik
Kwidzyński sąd prawdopodobnie rozstrzygać będzie sprawę zdarzenia, do którego doszło 3 maja w Sztumie. Kierowca karetki pogotowia twierdzi, że był zatrzymywany przez policję, mimo włączonych sygnałów, że jest w akcji. Policjant z kolei utrzymuje, że karetka miała włączone tylko sygnały świetlne, zaś zatrzymywał pojazd, aby dopomóc w jak najszybszym dotarciu do szpitala.

Karetka wiozła krew do pilnego zabiegu z Gdańska do Sztumu. Kierowca nie zaprzecza, że policjant, pełniący służbę na skrzyżowaniu ulic Sienkiewicza i Nowowiejskiego "machnął na niego ręką" (z powodu Biegu Solidarności centrum Sztumu wyłączono z ruchu, dlatego na ww. skrzyżowaniu dyżurowali policjanci oraz strażacy), na co miał mu pokazać ręką kierunek wjazdu do bramy szpitala. Nie zatrzymał się, lecz pojechał dostarczyć krew.

Według relacji policjanta karetka miała mieć włączone tylko sygnały świetlne - w takiej sytuacji nie jest pojazdem uprzywilejowanym w akcji, do tego konieczne są zarówno sygnały świetlne jak i dźwiękowe. Zatrzymywanie miało zapobiec temu, by pojazd pojechał w kierunku biegaczy. Policjanci nie znają wszystkich karetek oraz ich kierowców, równie dobrze mógł to być pojazd z innego miasta.

Podkreślić warto, że przepisy ruchu drogowego dają policji prawo zatrzymywania także pojazdów uprzywilejowanych w akcji.

Cała sprawa miała dalszy ciąg. Kierowca twierdzi, że po upływie około 20 minut policjant zjawił się w szpitalu, zarzucił mu niezatrzymanie się na polecenie, po czym nałożył mandat w wysokości 100 zł i 6 punktów karnych. W tym czasie kierowca siedział już w innej karetce, reanimacyjnej, którą miał przewozić nieprzytomnego pacjenta na zabieg operacyjny w Elblągu. Utrzymuje, że powiedział o tym policjantowi, ten jednak nie odstąpił od czynności, jedynie szybciej spisywał dane.

Kierowca mandatu nie przyjął. Sprawa trafi więc do sądu grodzkiego. Zapewne całe zdarzenie będzie szczegółowo analizowane, bowiem relacje obu stron w wielu miejscach się różnią.

Wyjaśnienia policji na następnej stronie!**KLIKNIJ I PRZECZYTAJ!**

Oto wyjaśnienie do artykułu prasowego, które znalazło się na stronie internetowej Komendy Powiatowej Policji:

3 maja policjanci ze Sztumu wspólnie z Ochotniczą Strażą Pożarną brali udział w zabezpieczeniu „XXIII Biegu Solidarności”. W trakcie trwania imprezy za zgodą Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad wyłączono z ruchu odcinek drogi krajowej przebiegającej przez Sztum. Aby zapewnić prawidłowy ruch organizator imprezy wspólnie z policją wyznaczył objazdy wraz punktami informacyjnymi dla uczestników ruchu.

Około godziny. 14.00 policjant ruchu drogowego pełniący służbę wspólnie z ochotnikiem OSP Nowa Wieś na skrzyżowaniu ul. Sienkiewicza z ul. Nowowiejskiego w trakcie zabezpieczenia wjazdu na odcinek drogi wyłączony z ruchu zauważył jadący od strony Malborka pojazd z włączonymi niebieskimi światłami błyskowymi.

Z uwagi na zamknięcie drogi dojazdowej do miejsca, w którym odbywał się bieg i w celu poinformowania kierującego o całkowitym zamknięciu ruchu, policjant wydał wyraźny sygnał zatrzymania się dla kierującego pojazdem. Zatrzymanie pojazdu sanitarnego z sygnałami świetlnymi nie wynikało z potrzeby jego kontrolowania, a jedynie z konieczności niedopuszczenia do ewentualnego wjazdu w rejon odbywających się zawodów. Policjant nie wiedząc, dokąd udaje się kierujący, zamierzał albo skierować pojazd na objazd, dopuścić do wjazdu w rejon zamknięty lub udzielić wskazówek, dotyczących objazdu.

Kierujący pojazdem sanitarnym zignorował sygnał wydany przez policjanta, ominął go i odjechał w kierunku szpitala, do którego wjazd prowadził kilkanaście metrów od miejsca zamknięcia ruchu. Policjant podszedł pod budynek szpitala, wylegitymował kierującego, który oświadczył, że: „nie zatrzymał się, bo jechał do szpitala z krwią, a mundurowy nie miał prawa go zatrzymać.” W trakcie tych czynności policjant nie widział, ani nie był informowany o pacjencie oczekującym na transport sanitarny. Dopiero kiedy funkcjonariusz wrócił na miejsce regulacji ruchem, zauważył wyjeżdżającą karetkę sanitarną.

Za niezastosowanie się do polecenia dawanego przez osobę uprawnioną do kierowania ruchem funkcjonariusz nałożył mandat, którego kierujący nie przyjął.

Zgodnie z art. 53 ust. 3 Prawa Ruchu Drogowego kierujący pojazdem uprzywilejowanym jest obowiązany stosować się do poleceń i sygnałów dawanych przez osoby kierujące ruchem lub upoważnione do jego kontroli. Podawane sygnały do zatrzymania przez osoby uprawnione nie tylko dotyczą sytuacji kontroli ruchu drogowego, ale mogą być związane z zapewnieniem bezpieczeństwa - tak jak było w tym przypadku. "

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Laboratorium silniki hybrydowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto