18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pod urzędem Miasta i Gminy w Sztumie znajduje się schron?

Piotr Piesik


Sekretarz urzędu Antoni Downarowicz w tajemniczym pomieszczeniu pod sztumskim magistratem


Sekretarz urzędu Antoni Downarowicz w tajemniczym pomieszczeniu pod sztumskim magistratem Piotr Szymański
Tajemnicze pomieszczenie znajduje się pod trawnikiem przy ścianie magistratu



Dość sensacyjnie zabrzmiała informacja, przekazana przez jednego z naszych czytelników o tym, jakoby pod budynkiem Urzędu Miasta i Gminy znajdowało się tajemnicze pomieszczenie, coś w rodzaju bunkra. Na dodatek ten bunkier miał być ulokowany na dobrą sprawę już poza magistratem, płytko pod powierzchnią trawnika, między ścianą budynku a wiatą przystanku autobusowego.


- Potwierdzam, takie pomieszczenie rzeczywiście istnieje - uchylił rąbka tajemnicy Antoni Downarowicz, sekretarz urzędu. - Znajduje się dokładnie tam, gdzie poinformowano redakcję. Nie jest do niczego wykorzystywane, bo do niczego się nie nadaje.


Postanowiliśmy zajrzeć do wnętrza domniemanego "bunkra urzędowego", na co sekretarz magistratu bez problemów wyraził zgodę. Wcześniej próbowaliśmy dowiedzieć się, jakie było przeznaczenie tego pomieszczenia.


Mieczysław Kłopotowski, najstarszy stażem pracownik sztumskiego urzędu, opowiada, że podziemny loch wykorzystywany był przez Obronę Cywilną jako magazyn sprzętu oraz ukrycie na wypadek wybuchu wojny. Choć teraz brzmi to nieco groteskowo, jeszcze długo po 1945 roku, w PRL takie zagrożenie rozpatrywano całkiem poważnie.


Razem z Antonim Downarowiczem zeszliśmy do magistrackich podziemi. Prowadzi tam wąskie zejście z piwnic. Pomieszczenie jest stosunkowo niewielkie, około 8 metrów długości, 4 metrów szerokości, wysokości 1,9 metra. Zbudowane z cegły, z betonowym, solidnym stropem. Wewnątrz panuje wilgoć, lecz na ścianach nie widać grzyba. W ścianie wychodzącej "na ul. Mickiewicza", sąsiadującej z przystankiem autobusowym, znajdują się 2 okienka, jakby zamurowane. Jedno jest nieszczelne, prześwieca światło i czuć prąd powietrza. Może dlatego wewnątrz nie ma nadmiernego zawilgocenia?


Do czego było coś takiego potrzebne? Na schron czy bunkier ma już na pierwszy rzut oka za słabe ściany i strop. Od góry pomieszczenie jest pokryte cienką warstwą ziemi. Ochrony przed pociskami czy bombami nie dawało żadnej, nawet w roku 1945. Nie ma też ani jednego wyjścia zapasowego, jedyne połączenie na zewnątrz prowadzi przez piwnice urzędu. Brakuje też jakiegokolwiek wyposażenia, poza niedawno wymienioną instalacją elektryczną. Jedynie przy północnej ścianie w ziemi mały szyb z tajemniczym uchwytem. Tak zardzewiałym, że nie do ruszenia.


- Wiadomo, że w budynku urzędu znajdował się kiedyś szpital. Może przechowywano tu jakieś leki czy medykamenty? Na wypadek walk zbrojnych było to jednak pewne schronienie - zastanawia się A. Downarowicz.


Jednak tropiący różne wątki dziejów Powiśla red. Janusz Ryszkowski tym rozważaniom zaprzecza. Twierdzi, że ów "schron" wybudowano już po wyzwoleniu Sztumu spod władzy hitlerowskiej. Dowodem być mają zachowane zdjęcia budynku sprzed 1945 roku, na których nie widać charakterystycznego ziemnego wzniesienia, tam, gdzie dziś pod gruntem znajduje się tajemnicze pomieszczenie. Być może powstało w czasie odbudowy spalonego przez wojska radzieckie dawnego szpitala, gdzie urząd dziś się znajduje? J. Ryszkowski skłania się ku temu, że było to dodatkowe schronienie na wypadek kolejnej wojny.


Może nasi czytelnicy odsłonią rąbek tajemnicy i wyjawią, co znajdowało się w piwnicach dzisiejszego urzędu? Może ktoś przebywał przed laty w tym pomieszczeniu i pamięta, do czego je wykorzystywano? Prosimy w takim wypadku o kontakt z redakcją.


Dziś urząd nie ma żadnego pomysłu, co z tym "lokalem" zrobić i trudno mieć w tej kwestii do włodarzy miasta pretensje. Pomieszczenie bowiem nie spełnia chyba żadnych przepisów, by można było wpuścić tam ludzi. Jest za niskie, bez okien, wentylacji nie ma nawet mechanicznej, wymuszonej. Do tego wilgoć. Potrzeba byłoby sporych pieniędzy na adaptację, a do czego taka sala byłaby przydatna?


Wygląda więc na to, że kłopotliwa pozostałość na razie będzie trwać, chyba, że ktoś podsunie sensowną myśl, jak ją wykorzystać.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sztum.naszemiasto.pl Nasze Miasto