- W powszechnej opinii były to bardzo udane dożynki. Pozostało po nich wiele artykułów spożywczych, które pozyskaliśmy od sponsorów. Staraliśmy się częstować gości dożynek, ale i tak zostały ciasta, batoniki, chleb, wędliny. Zamierzaliśmy poczęstować nimi ludzi, którzy pracowali przy organizacji dożynek, słodycze natomiast rozdać dzieciom przy okazji początku roku szkolnego. Tymczasem wszystko zniknęło jak kamfora - opowiada nam jedna z mieszkanek Sztumskiej Wsi, sama pracująca przy dożynkach.
Świetlicę zamknięto około godziny 2 w nocy. Jeden komplet kluczy miała sołtys Sztumskiej Wsi, Małgorzata Kniaź, drugi był do dyspozycji dyrektora Sztumskiego Centrum Kultury Andrzeja Grześkowa (SCK odpowiadało za program artystyczny dożynek).
Z relacji naszej Czytelniczki wynika, że kiedy sołtys z grupą pań przyszła około godz. 11. drugiego dnia do świetlicy, wewnątrz znalazły tylko brudne garnki. Nocą ktoś opróżnił szafki i lodówki. Zniknęły nawet nieusmażone kotlety, kiełbasa i kaszanka oraz resztki zupy gulaszowej razem z porcelanową wazą.
- Zawiadomiłyśmy policję i poprosiliśmy o wyjaśnienia dyrektora Grześkowa. Patrol policji przyjechał, ocenił wstępnie szkody jako niewielkie. Pan Grześków ograniczył się do stwierdzenia, że mamy zrobić listę tego, co zginęło, on za to zapłaci z własnej kieszeni. Przepraszać za nic nie zamierza - opowiada nasza informatorka.
Kobiety złożyły więc oficjalne doniesienie na policję i ta musiała podjąć śledztwo. Kilka osób już przesłuchano, jednak szczegółów stróże prawa nie chcą ujawniać. - Dla dobra śledztwa - powiedziała nam tylko asp. Karolina Zawicka-Gastoł, rzecznik sztumskiej komendy.
Andrzej Grześków potwierdza, że spotkanie z paniami - notabene jego sąsiadkami (sam też mieszka w Sztumskiej Wsi) było nerwowe. Zaprzecza jednak, jakoby to on miał klucze od świetlicy i cokolwiek stamtąd zabrał. Podłożem całego konfliktu - zdaniem Grześkowa, nadmiernie rozdmuchanego - ma być osobista niechęć do niego ze strony kilku mieszkańców Sztumskiej Wsi.
- Klucze miał mój pracownik, ale stanowczo zapewnia, że nic takiego nie miało miejsca - mówi dyrektor SCK. - Chciałem zapłacić z własnej kieszeni, jako coś w rodzaju ugody. Robić taką aferę o kilka kawałków kaszanki?
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?